Gwałtowny spadek ciśnienia w obu rosyjskich gazociągach Nord Stream biegnących po dnie Bałtyku. W związku z wyciekiem gazu, do którego doszło w okolicach Bornholmu, Duńska Agencja Energetyczna wprowadziła drugi, w pięciostopniowej skali, poziom alertu.
Alert wydany przez Duńską Agencję Energetyczną ma drugi stopień - pomarańczowy - w pięciostopniowej skali. Oznacza to, że wydano polecenie wprowadzenia w firmach procedur, które polegają na wyższej gotowości wystąpienia incydentów w infrastrukturze energetycznej. Chodzi między innymi o dokładniejszy monitoring obiektów, budynków i instalacji w celu zapewnienia maksymalnego bezpieczeństwa.
Duńczycy, do których należy wyspa, wprowadzili w okolicach wycieku strefę zakazu żeglugi o promieniu pięciu mil. Jednocześnie wydano ostrzeżenie dla samolotów, aby nie zniżały się na tych obszarach na odległość poniżej 1000 metrów.
Operator do tej pory poinformował jedynie, że ciśnienie w obu gazociągach drastycznie spadło - ze 105 do 7 barów.
Rzecznik Nord Stream 2 AG użył stwierdzenia, że "prawdopodobnie gdzieś pojawiła się jakaś dziura". Jak dodał - wyjaśnienie tego, co się stało, będzie bardzo trudne z powodu sankcji wobec Rosji oraz braku personelu na miejscu.
Awarie gazociągów mają miejsce bardzo rzadko, dlatego widzimy powód do podniesienia poziomu gotowości. (...) Chcemy zapewnić dokładne monitorowanie infrastruktury krytycznej Danii, aby w przyszłości wzmocnić bezpieczeństwo dostaw - oświadczył dyrektor Duńskiej Agencji Energii Kristoffer Bottzauw.
W praktyce oznacza to np. częstsze patrole obiektów energetycznych w związku z możliwością wystąpienia incydentów.
Przebywająca w Polsce na uroczystym otwarciu Baltic Pipe premier Danii Mette Frederiksen, komentując wyciek z gazociągów Nord Stream, stwierdziła, że "nie można wykluczyć sabotażu".
Jeszcze za wcześnie na konkluzje, ale to jest niezwykła sytuacja. Przecieki są trzy, trudno sobie wyobrazić, aby mogło to być przypadkowe - powiedziała Frederiksen duńskiemu nadawcy publicznemu DR.
Również zdaniem niemieckiej gazety "Tagesspiegel", "przyczyną spadku ciśnienia w obu nitkach gazociągu Nord Stream oraz w gazociągu Nord Stream 2 może być sabotaż". Gazeta, powołując się na swoje źródła, twierdzi, że w obu przypadkach wszczęto już śledztwo.
Nie możemy sobie wyobrazić innego scenariusza, niż celowe działanie. Wszystko przemawia przeciwko przypadkowemu zbiegowi okoliczności - usłyszeli dziennikarze.
Jak dodaje gazeta, ten rodzaj sabotażu wymagałby wykorzystania np. nurków, czy podwodnej jednostki pływającej. "Tagesspiegel" spekuluje też, kto mógłby stać za tą akcją. Według niemieckiej gazety, wiele wskazuje na siły ukraińskie lub związane z Ukrainą, choć pod uwagę trzeba brać też inne opcje - dodaje dziennik.
W Rosji już pojawiają się głosy ekspertów, że to raczej nie awaria spawu, a może chodzić na przykład o wybuch. Zwraca się też uwagę na fakt, że do tych tajemniczych awarii doszło na kilkanaście godzin przez uroczystością uruchomienia Baltic Pipe - gazociągu, który ma zagwarantować dostawy do Polski ze złóż innych niż rosyjskie.
O godz. 10:30 nastąpiło symboliczne uruchomienie przesyłu w gazociągu Baltic Pipe.
Jak poinformował dziś rano Reuters, cytując Szwedzką Administrację Morską, "są dwa wycieki w Nord Stream 1". Do awarii doszło w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej.
Wycieki są bardzo blisko siebie - informują szwedzkie władze.
Profesor Tomas Karberger z Uniwersytetu Technicznego Chalmers w Goeteborgu uważa, że "jest mało prawdopodobne, aby zdarzenia losowe spowodowały uszkodzenia obu gazociągów".
Teoretycznie mogą to być kotwice statków, ale zniszczenia powstały niemal w jednym czasie w różnych miejscach - zaznaczył prof. Karberger w rozmowie z agencją TT.
Spadek ciśnienia w Nord Stream 2 zaobserwowano już w nocy z niedzieli na poniedziałek.
W nocy zarejestrowano gwałtowny spadek ciśnienia w nitce A gazociągu Nord Stream 2 - poinformował w komunikacie szwajcarski operator Nord Stream 2.
Według agencji energetycznej, poza strefą zakazu nie ma żadnych zagrożeń dla bezpieczeństwa związanych z rozszczelnieniem gazociągu.