Narażenie zdrowia i życia wielu osób - taki zarzut usłyszał właściciel ubojni w Rosławowicach koło Białej Rawskiej w Łódzkiem. Mężczyzna może trafić do więzienia za to, że w zakładzie prowadził ubój chorych zwierząt a ich mięso sprzedawał.

44-letni Piotr M., może spędzić w więzieniu do ośmiu lat. Przestępstwa oszustwa i naruszenia przepisów weterynaryjnych poprzednio mu zarzucone zagrożone są taką samą karą, ale nowy zarzut jest dużo poważniejszy - tłumaczy prokurator Jacek Pakuła. Jest to przestępstwo o innym ciężarze gatunkowym. Wchodzi tu w grę zagrożenie bezpieczeństwa powszechnego, zagrożenie zdrowia i nawet życia wielu osób - podkreśla.

Właściciel ubojni usłyszał też zarzuty podrabiania mięsa przez dodawanie koniny i wieprzowiny do mięsa wołowego. 

Zarzuty niedopełnienia obowiązków i poświadczenie nieprawdy w dokumentacji - usłyszeli również lekarze weterynarii, którzy powinni pilnować uboju w zakładzie w Rosławowicach. Mężczyźni pisali, że nadzorowali ubój zwierząt w zakładzie, chociaż nie prowadzili takich badań.

Sprawa rozpoczęła się w marcu 2013 r., gdy przy wjeździe do jednego z zakładów w okolicach Białej Rawskiej policja skontrolowała transport bydła przeznaczonego do uboju. Zgodnie z dokumentami przewożonych powinno być 25 sztuk zwierząt a faktycznie były 24 sztuki, z czego aż dziewięć martwych. Zwierzęta, które przeżyły transport, były w bardzo złym stanie. Część z nich miała złamania; większość była poobijana i nie była w stanie samodzielnie opuścić tira.