Jeden z faworytów grupy C - Słowenia będzie dziś trzecim rywalem Polski w rywalizacji mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. Początek meczu w Saragossie o 20.15. Wczoraj polscy szczypiorniści rozgromili Saudyjczyków 28:14.
Słowenia to zespół, z którym będziemy się bili o pierwsze miejsce w grupie. Na każdej pozycji posiada dobrego zawodnika i gra niezwykle szybką piłkę ręczną. Dotychczas różnie sobie z nią radziliśmy - powiedział rozgrywający reprezentacji Polski Michał Kubisztal. Podobnego zdania jest nasz obrotowy, jeden z najbardziej doświadczonych w drużynie narodowej, Bartosz Jurecki. Słoweńcy to bardzo szybcy zawodnicy, dobrze grający jeden na jeden. Trzeba będzie postawić szczelną obronę - podkreśla 33-letni szczypiornista. Wcześniej w grupie C o godz. 15.45 Korea Płd. zagra z Białorusią, a o 18.00 Serbia spotka się z Arabią Saudyjską. Polska po dwóch wygranych meczach zajmuje drugie miejsce w grupie za Słowenią.
Wczoraj podczas spotkania z Arabią Saudyjską Polacy już byli bardzo zdeterminowani, by szybko zapewnić sobie bezpieczną przewagę. Arabowie pierwszego gola zdobyli dopiero w 10. minucie. Wcześniej w bramce szalał Szmal, a w ataku pewnie rzucali Jaszka czy Orzechowski. Czterobramkowa przewaga utrzymywała się bardzo długo, a końcówka połowy to jeszcze większa dominacja biało-czerwonych, którzy od stanu 10:5 tylko raz dali się pokonać, a sami po świetnych akcjach Kubisztala, Krajewskiego i Jaszki zdobyli cztery gole i na przerwę schodzili przy wyniku 14:6.
W drugiej połowie między słupkami stanął Marcin Wichary, który w niczym nie ustępował starszemu Szmalowi. Bronił rzuty karne, w niezliczonych akcjach był dla Saudyjczyków zbyt trudną przeszkodą do pokonania i nawet jeśli koledzy z obrony popełniali błędy, to na posterunku był popularny "Wichura". Już po kilku minutach zrobiło się już 18 do 6, trener rywali ratował się przerwą i rozmową z zawodnikami, ale niewiele to dało. Bomby Bieleckiego, popisy Kubisztala - Arabowie bezradnie obserwowali lekcję piłki ręcznej, którą dawali im Polacy.
Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Bartłomieja Jaszkę, ale żaden z biało-czerwonych nie zawiódł. Cieszy przede wszystkim to, że nasi reprezentanci przez cały mecz nie pozwolili rywalom na choćby odrobinę luzu, grali rozważnie i zachowali sporo sił na kolejne pojedynki.