Służby specjalne mają pełną dowolność działań kadrowych i personalnych. Rzecznik Ministra Obrony Narodowej odpiera zarzuty byłego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Generał Janusz Nosek twierdzi, że w ostatnim czasie jedna z sekretarek została awansowana na stanowisko szefowej pułkownika SKW Waldemara K., który w środę wieczorem popełnił samobójstwo. To właśnie ruchy kadrowe mogły być przyczyną jego śmierci.
Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej Misiewicz twierdzi, że nie wie, by taki kontrowersyjny awans sekretarki na szefową miał mieć miejsce.
Nie wyklucza tego jednak i od razu dodaje, że szczegółów i tak nie ujawni.
Służby, nie tylko Służba Kontrwywiadu Wojskowego, mają to do siebie, że nie ujawniają działań kadrowych, rutynowych i personalnych - oświadczył.
Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, generał Stanisław Nosek w rozmowie z dziennikarzem RMF FM mówił w czwartek, że pułkownik Waldemar K., który popełnił samobójstwo, to jeden z najbardziej doświadczonych oficerów.
Został odsunięty od głównego nurtu zadań. Jego bezpośrednią przełożoną została osoba kompletnie do tego nie przygotowana i niekompetentna, która wcześniej wykonywała funkcję sekretarki - dodaje Nosek.
Gen. Nosek przyznaje, że to musiało być frustrujące dla płk. Waldemara K.
Funkcjonariusze są przyzwyczajeni, że w służbach zdarzają się różne rzeczy. Natomiast żołnierze są bardzo wyczuleni na kwestie awansu. To wszystko, co dzisiaj dzieje się w armii - przyspieszone awanse, to że można przeskakiwać o dwa, trzy stopnie, to musi być dla żołnierzy bardzo frustrujące - uważa gen. Nosek.
Według znajomych pułkownika, Waldemar K. chciał odejść na emeryturę. Złożył już wypowiedzenie stosunku służbowego, ale zgodę odroczono. W tym czasie dokładano mu zadań.
(j.)