Prawo i Sprawiedliwość dąży do umiędzynarodowienia na forum Unii Europejskiej sprawy ewentualnych nieprawidłowości w czasie wyborów samorządowych w Polsce. Eurodeputowani PiS przyznają, że decyzja nie była łatwa, bo "będzie to pranie polskich brudów za granicą". "Nie mamy jednak wyjścia" - przekonuje jeden z eurodeputowanych partii.
Eurodeputowani chcą zrobić wszystko, żeby sprawę nagłośnić na forum europejskim. Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM w Brukseli Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w parlamencie europejskim do której należy PiS, wystosuje oficjalne zapytanie w tej kwestii do Komisji Europejskiej. Komisja będzie miała trzy tygodnie na odpowiedź.
Poniedziałkowa próba zorganizowania debaty na sesji plenarnej nie powiodła się. Wniosek został odrzucony. Na razie PiS doprowadziło jedynie do uchwalenia we wtorek wieczorem rezolucji w tej sprawie przez własną frakcję. Niewiele to jednak na razie daje. Autorzy rezolucji "wzywają władze Polski do ponownego, rzetelnego przeliczenia głosów, przy udziale międzynarodowych obserwatorów, w celu zapewnienia pełnej przejrzystości oraz wiarygodności całego procesu".
W rezolucji nie wspomina się ani słowem o wniosku, by debata odbyła się na kolejnej, grudniowej sesji europarlamentu. Nie przebijemy głową muru - wyjaśnia jeden z europosłów PiS. Jak się dowiedziała dziennikarka RMF FM brytyjscy konserwatyści we frakcji, byli zaskoczeni skalą problemu w Polsce. Jej szef Syed Kamall zaproponował wystosowanie zapytania w tej sprawie do KE.
Cytowana w komunikacie frakcji Anna Fotyga przewodnicząca Podkomisji ds. Bezpieczeństwa i Obrony uważa, że kwestia ta powinna zostać podjęta przez PE "z punktu widzenia bezpieczeństwa". W interesie wszystkich stron w tej sprawie powinno być wyjaśnienie tego, co w ostatnich dniach wydarzyło się w Polsce - uważa Fotyga. Oznacza to prawdopodobnie, że będzie chciała aby wyborami w Polsce zajęła się podkomisja, której przewodniczy.
Najbliższe posiedzenie europarlamentarnej podkomisji zaplanowano trzeciego grudnia.