Kanclerz Niemiec Angela Merkel przybyła z niespodziewaną wizytą do Afganistanu. Szefowa niemieckiego rządu przyleciała do Mazar-i-Szarif na północy kraju, gdzie w ramach Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa służą niemieccy żołnierze.
Merkel miała lądować w Kunduzie w północno-wschodniej części Afganistanu, ale było to niemożliwe z powodu silnych opadów śniegu. Na razie nie ujawniono więcej szczegółów wizyty.
Ostatni raz Angela Merkel odwiedzała Afganistan w grudniu 2010 roku.
Niemcy mają trzeci największy po Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii kontyngent służący w ramach ISAF. 1 lutego ubiegłego roku rozpoczęło się jednak stopniowe zmniejszanie liczebności niemieckich wojsk w Afganistanie. Obecnie stacjonuje tam 4900 żołnierzy Bundeswehry - zamiast 5350, jak było wcześniej. Do stycznia 2013 roku niemieckie siły w tym kraju zostaną zredukowane o kolejnych 500 żołnierzy.
Międzynarodowa interwencja pod dowództwem NATO ma się zakończyć do 2014 roku. Jednak nawet po tym terminie niemieccy żołnierze mają szkolić w Afganistanie tamtejsze siły bezpieczeństwa.
Temat Afganistanu od wczoraj nie schodzi z czołówek serwisów informacyjnych. W nocy z soboty na niedzielę amerykański żołnierz stacjonujący w tym kraju otworzył ogień do cywilów w prowincji Kandahar. Zginęło 16 osób, w tym dziewięcioro dzieci i trzy kobiety. Około 30 osób zostało rannych. Wojskowy został aresztowany i jest obecnie przetrzymywany w bazie NATO, a śledztwo w jego sprawie prowadzą siły amerykańskie we współpracy z władzami afgańskimi.
Na razie nieznane są motywy wojskowego. Jak twierdzi agencja prasowa EFE, żołnierz przeszedł załamanie nerwowe.
Do masakry doszło po tygodniach zaostrzonych stosunków między siłami USA a afgańskimi władzami. Do napięć doprowadziło spalenie ksiąg Koranu w amerykańskiej bazie. Mimo przeprosin ze strony Stanów Zjednoczonych w Afganistanie doszło do gwałtownych antyamerykańskich protestów, w wyniku których zginęło około 30 ludzi. W serii działań odwetowych zginęło też sześciu żołnierzy USA.