2-letni Émile mógł zostać zamordowany, uprowadzony albo paść ofiarą wypadku - prokuratura nie wyklucza żadnych scenariuszy. Chłopiec zaginął w sobotę z podwórka w Vernet. Ta niewielka wioska we Francuskich Alpach była świadkiem niejednej tragedii. Mieszkańcy mówią, że została przeklęta.
Vernet, niewielka miejscowość w Francuskich Alpach była świadkiem już kilku tragicznych wydarzeń: katastrofy samolotu, zabójstwa, a teraz od kilku dni jest scenerią poszukiwań 2-letniego dziecka.
W marcu 2015 w okolicach Vernet rozbił się samolot. Maszynę linii lotniczych Germanwings, lecącą z Barcelony w Hiszpanii do Duesseldorfu w Niemczech, celowo na alpejskie zbocza nakierował pilot - Andreas Lubitz. W katastrofie zginęło 150 osób, w tym dwoje dzieci.
Wtedy wielu mieszkańców Vernet wzięło udział w poszukiwaniach pasażerów, którzy potencjalnie mogli przeżyć katastrofę. Gdy było już wiadomo, że nikt nie ocalał, otworzyli drzwi swoich domów przed bliskimi ofiar.
Kilka lat wcześniej w 2008 roku także w tej miejscowości prowadząca kawiarnię Jeannette Grosos została brutalnie zamordowana przez klienta.
W sobotę w zamieszkałej przez zaledwie kilkadziesiąt osób wiosce zaginęło 2-letnie dziecko. Émile spędzał wakacje z dziadkami.
Chłopiec bawił się na podwórku, kiedy rodzina szykowała się na wycieczkę. Dziadkowie zorientowali się, że zniknął, kiedy chcieli wsadzić go do samochodu.