"Większy nacisk, w programach nauczania, powinien być postawiony na większe myślenie o bezpieczeństwie. Teraz, od 19 stycznia nacisk kładzie się na budowę silnika, czy eksploatację pojazdu - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Kotem właściciel ośrodka szkolenia instruktorów Maciej Kulka.
Krzysztof Kot: Te zmiany, które dziś, czyli 19 stycznia weszły w życie jeżeli chodzi o egzamin na prawo jazdy, one zmierzają w dobrym kierunku?
Maciej Kulka: Trudno mi powiedzieć, w którym kierunku, bo nie widzimy tych testów, nie widzimy tej bazy danych, nie wiemy jak to wygląda. To jest wszystko utajnione, łamane tajne przez poufne. Jeżeli założenia tego systemu będą takie, że ma to poprawić bezpieczeństwo poprzez wykształcenie kursanta w taki sposób, że on zda te testy bez najmniejszego problemu, nie będzie się musiał uczyć na pamięć beznadziejnych pytań, które do tej pory były, to wtedy będzie wszystko super.
Do tej pory były to testy, których trzeba było nauczyć się na pamięć. Znajomość przepisów nie gwarantowała zdania, bo pewne odpowiedzi były wręcz kuriozalne.
Ta baza danych, która jest jeszcze obecnie, pozostawiała wiele do życzenia, ale testy były jawne, a mimo wszystko proszę zwrócić uwagę, ile osób te egzaminy oblewało. Więc to nie jest tak do końca, że mógł ktoś się tego nauczyć. To nie była do końca prawda. Zabrakło wprowadzenia okresu przejściowego, kiedy kursant mógłby uczyć się na jednym i na drugim systemie, po to żeby popróbować, żeby nie było elementu zaskoczenia. W Wielkiej Brytanii jest podobny system jeżeli chodzi o filmy, o system egzaminowania, ale tam jest kilkaset pytań udostępnionych powszechnie, po to żeby kursant mógł ze swoim instruktorem usiąść w sali wykładowej, przeanalizować sobie te pytania i zobaczyć jakim tokiem idzie autor tych pytań. U nas jest to wszystko utajnione, także ja nie wiem, czy to jest dobra zmiana akurat w takim kierunku, żeby wszystko utajniać i wszystko chować gdzieś pod stół.
Jakie ewentualnie jeszcze zmiany powinny być wprowadzone?
Wydaje mi się, że większy nacisk, w programach nauczania, powinien być położony na większe myślenie, na bezpieczeństwo. W tej chwili, od 19 stycznia, większy nacisk kładzie się na budowę silnika, eksploatację pojazdu, co moim zdaniem, przy dzisiejszym poziomie techniki, mija się z celem. Trudno wymagać od kursanta, aby dokładnie znał budowę silnika dwusuwowego czy czterosuwowego. Ta wiedza mu jest kompletnie do szczęścia nie potrzebna i na pewno z tego tytułu nie będzie bezpieczniej na drodze.
Czyli wrócono do lat 70-tych?
Tak wrócono do lat 70-tych, ale wtedy mieliśmy 60 godzin wykładów i był czas na to, żeby nawet tego typu elementy omawiać. Dzisiaj mamy 30 godzin wykładów i absolutnie nie ma nawet godziny czasu, aby taki temat poruszać, więc to jest dla mnie zbędne. Powinniśmy większy nacisk kłaść na bezpieczeństwo. Na to, żeby nauczyć kursanta myśleć, przewidywać co może się zdarzyć na drodze. A czasem skupiamy się na bezmyślnym uczeniu kogoś budowy silnika. To jest 180 stron programu nauczania. Nie daje się nam, instruktorom, możliwości dostosowania programu nauczania do poziomu wiedzy stwierdzonego u kursanta. Ministerstwo zakłada, że wszyscy są tacy sami. Realizuje się program nauczania według ustalonej sztampy. Nie przewiduje się żadnych odstępstw i to jest dla mnie złe. To jest zły kierunek.
Co powinno znaleźć się w programie szkoleń?
Przyczyny wypadków, technika kierowania pojazdem, czy chociażby profil kandydata na kierowcę, który miał być wprowadzony od 19 stycznia. Okres próbny dla młodego kierowcy, to też jest bardzo ważne. Osoba posiadająca prawo jazdy, w pierwszych dwóch latach jego użytkowania, jest sprawcą największej ilości wypadków. My, dzisiaj, wprowadzając te zmiany i przesuwając okres próbny o kolejne kilka lat, powodujemy, że spora część tych ludzi, którzy po raz pierwszy uzyskali prawo jazdy, po prostu zginie na drogach z braku doświadczenia. Szkolenie, które miało obowiązywać na płycie poślizgowej, szkolenia, które miały organizować ośrodki egzaminowania, miały pokazać jak włączyć myślenie na drodze, jak się bezpiecznie zachowywać, po to żeby przeżyć, żeby móc bezpiecznie jeździć. Dzisiaj tego nie ma, nie ma nacisku na myślenie, są kryteria od kropki do kropki.
Te zmiany dają coś przyszłym kierowcom? Oni będą lepiej nauczeni niż ci, którzy do tej pory się szkolili?
Jeśli chodzi o zmianę przepisów to nie sądzę. Nie sądzę, żeby ten program nauczania wpłyną w jakikolwiek sposób na poprawę bezpieczeństwa na drodze. Tutaj nie ma żadnych elementów, które ku temu skłaniają. To jest zmiana czysto kosmetyczna, a nie zmiana merytoryczna. Jedynym pozytywnym elementem jest próba wprowadzenia jakiegokolwiek zarysu programu szkoleniowego. To jest jedyny pozytywny element, ale to też powinno być pozostawione do dyspozycji instruktora nauki jazdy, po to żeby ten program dostosować indywidualnie do każdego kursanta.