Zaplanuj raka na styczeń, zawał przesuń na luty - pod takim hasłem przed Małopolskim Oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia zamierzają dziś protestować pacjenci, którzy od miesięcy nie mogą dostać się do lekarza specjalisty. Będą też żądać zwrotu składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Składka miała gwarantować dostępność do lekarza. W rzeczywistości na wizytę u okulisty, laryngologa, czy kardiologa w niektórych miejscach czeka się ponad pół roku. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja zmieniła się, a składki zdrowotnej odebrać nie można.

Pacjenci mówią, że najgorsze jest to, że pieniądze zarządzane przez Fundusz są wydawane niejasno. To jest uznaniowość i chcemy to zmienić; my, jako płatnicy, bo to są nasze pieniądze i chcielibyśmy wiedzieć, w jaki sposób one są wydawane - mówi jeden z protestujących. Pyta także, czy jest w ogóle sens istnienia NFZ.

Reporter RMF przekazał to pytanie urzędnikom. To nie jest moja rola opiniować sens istnienia Funduszu - odpowiada Barbara Grzybek-Korgul z NFZ.

Na pytanie, co powie protestującym, którzy będą domagali się zwrotu składek, mówi: Ustawa nie przewiduje zwrotu składek. (...) Oddział funduszu może zakupić świadczenia dla ubezpieczonych tylko do wysokości kwoty, którą w danym roku dysponuje - dodaje.

A co o tej chorej sytuacji mówią ci, którzy stanowią prawo - politycy? Nasza warszawska reporterka rozmawiała z posłanką Platformy Obywatelskiej Elżbietą Radziszewską. Posłuchaj:

10:20