Naukowcy często przekonują, że gwałtowne wydarzenia pogodowe, takie jak wrześniowe powodzie w Polsce i Czechach czy październikowe w Hiszpanii, są skutkiem zmian klimatycznych. Czy jednak jesteśmy w stanie ocenić, na ile takie twierdzenia są prawdziwe i oszacować intensywność tych zjawisk, gdyby ocieplenia klimatu nie było? Naukowcy Alfred Wegener Institute przy Helmholtz Centre for Polar and Marine Research w niemieckim Bremerhaven podjęli próbę ustalenia, jak byłoby w przypadku niżu genueńskiego Boris, który sprowadził do nas katastrofalne ulewy. Na łamach czasopisma "Nature Communications Earth & Environment" piszą, że bez obecnego poziomu globalnego ocieplenia Boris zrzuciłby około 10 proc. mniej deszczu.

Nowe symulacje opracowane przez badaczy Alfred Wegener Institute umożliwiają porównanie rzeczywistych ekstremalnych zjawisk pogodowych w różnych scenariuszach klimatycznych oraz ocenę wpływu globalnego ocieplenia na ich intensywność. Model nazwany "storylines" można wykorzystać niemal w czasie rzeczywistym. Zespół AWI udostępnił go bezpłatne online, by umożliwić innym użytkownikom identyfikację śladów zmian klimatycznych w bieżących ekstremalnych zjawiskach pogodowych.

W połowie września niż genueński Boris przyniósł ulewne deszcze i gwałtowne powodzie w Polsce, Czechach, Austrii i Rumunii. W wielu dotkniętych kataklizmem regionach była to jedna z najwyższych ilości opadów kiedykolwiek zarejestrowanych w ciągu pięciu dni. Zginęło co najmniej 27 osób, niezliczone rodziny zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów. Kolejne ekstremalne zjawiska pogodowe, ulewy i powodzie pojawiły się później w Hiszpanii, między innymi w rejonie Walencji. W publicznej debacie na ten temat pojawiły się liczne pytania na temat tego, czy te katastrofy zostały spowodowane przez globalne zmiany klimatyczne.

Od kilku lat nauka jest już w stanie dostarczyć solidne odpowiedzi na te absolutnie uzasadnione pytania - przekonuje główna autorka pracy, dr Marylou Athanase z AWI. Już w ciągu jednego lub dwóch tygodni po danym wydarzeniu można z pomocą modeli probabilistycznych wyciągnąć wstępne wnioski na temat tego, na ile prawdopodobieństwo danego zdarzenia wzrosło właśnie z powodu zmian klimatycznych - podkreśla. 

Autorzy pracy przyznają, że w zderzeniu z faktami mówienie o samym prawdopodobieństwie nigdy nie było wobec polityków czy opinii publicznej dostatecznie przekonujące, a społeczność naukowa nigdy nie miała narzędzia, które mogłoby pokazać wpływ globalnych zmian klimatycznych na rzeczywistą lokalną pogodę w przekonujący, a jednocześnie zrozumiały sposób. 

Dlatego w AWI intensywnie pracowaliśmy nad rozwinięciem zupełnie nowego podejścia. Stosujemy zasadę "co by było, gdyby?". Zadajemy pytanie, jak wyglądałoby dane zjawisko pogodowe w świecie bez zmian klimatycznych, a jak w sytuacji, gdyby średni wzrost temperatury był jeszcze silniejszy. Porównując hipotetyczne scenariusze z rzeczywistością, możemy bardzo wyraźnie określić skutki zmian klimatycznych - i to nie tylko dla ekstremalnych zjawisk pogodowych, ale także dla codziennej pogody - tłumaczy współautor badania, dr Antonio Sánchez-Benítez.

Eksperci AWI potwierdzili, że na swojej drodze od wschodniego Morza Śródziemnego i Morza Czarnego w kierunku Europy Środkowej burza Boris mogła nabrać intensywności, ponieważ woda była o mniej więcej 2 stopnie Celsjusza cieplejsza niż w erze przedindustrialnej. To oznaczało teraz odpowiednio wyższy procent pary wodnej w powietrzu nad regionem. 

Z pomocą swojego modelu wykazali, że bez globalnego ocieplenia Boris zrzuciłby około 9 proc. mniej deszczu

9 proc. nie wydaje się wartością zbyt dużą, ale autorzy podkreślają, że taka ilość dodatkowej wody przyczyniłą się do przerwania zabezpieczeń i zwiększenia rozmiarów zniszczeń.