Najpierw powódź, a przez ostatni weekend burze, ulewy, wichury i gradobicie. Nawet klimatolodzy twierdzą, że częstotliwość nawiedzających Polskę kataklizmów nie mieści się już w pojęciu "norma". Winą obarczają ogólnoświatowe ocieplenie klimatu.
Jak wiadomo nikt nie potrafi powstrzymać ocieplenia. Oznacza, że będziemy musieli pogodzić się z nawałnicami, które mogą nawiedzać nas corocznie. Ocieplenie klimatu spowodowało bowiem, że masy powietrza napływające do Polski z Afryki są coraz cieplejsze i coraz bardziej wilgotne, a tym samym coraz bardziej niebezpieczne: "Temperatury powietrza zwrotnikowego, te które w tej chwili są i wilgotność mas powietrza jest tak ogromna i nasycenie wodą jest tak ogromne, że dochodzi po prostu do kataklizmów jakie w tej chwili obserwujemy" – powiedziała naszej reporterce klimatolog Halizna Lorenc. Do pogodowych kataklizmów dochodzi po zderzeniu takiego ciepłego, afrykańskiego frontu z zimnym. Niestety, jak dodaje Lorenc, zwykle takie starcie ma miejsce najczęściej nad Polską, a zwykle nad Podkarpaciem.
Czy można się zatem trochę zabezpieczyć? Z przyrodą trudno jest walczyć, ale na pewno można nie popełniać podstawowych błędów. Chodzi tu między innymi o sens, a właściwie bezsens budowania domów na terenach zagrożonych powodzią czy na osuwiskach. Mimo odpowiednich ekspertyz i coraz częściej własnych przykrych doświadczeń, zarówno urzędnicy jak i mieszkańcy lekceważą ostrzeżenia i co roku popełniają ten sam bardzo kosztowny błąd.
foto Archiwum RMF
17:15