Krwotok w mózgu spowodował, że na stół operacyjny ponownie trafiła jedna z sióstr syjamskich rozdzielonych wczoraj po południu w klinice w Los Angeles. Zabieg trwał około 5 godzin i zakończył się pomyślnie.
Według rzecznika szpitala kliniki uniwersytetu kalifornijskiego, w którym dokonano zabiegu, nie jest to jednak niespodziewana komplikacja i rokowania co do zdrowia obu rozdzielonych dziewczynek są dobre. Operacja ich rozłączenia trwała ponad 20 godzin.
Nasi chirurdzy musieli przejść przez bardzo długą i skomplikowaną procedurę. Musieli zidentyfikować każde naczynie krwionośne, które łączyło obie dziewczynki, sprawdzić, która arteria należy do której z sióstr, a potem jedna po drugiej przeciąć je, umieścić w odpowiednim miejscu i sprawdzić, czy prawidłowo działają. Zajęło to bardzo dużo czasu - przyznał doktor Houman Hemmati, który asystował przy zabiegu.
Liczące rok Maria Teresa i Maria de Jesus były zrośnięte główkami i odwrócone do siebie plecami. Już podczas wcześniejszych badań stwierdzono, że mózgi sióstr funkcjonują niezależnie i mają osobne tętnice, jednak lekarze musieli rozdzielić łączące je żyły. Kilka godzin po zabiegu u jednej z nich wykryto krew gromadzącą się w czaszce. Trzeba było poddać ją kolejnej operacji.
Maria Teresa została ponownie zabrana na stół operacyjny, by powstrzymać gromadzenie się krwi pod jej czaszką i by upewnić się, że w mózgu nie wzrasta niebezpiecznie ciśnienie krwi. Nie jest to jednak coś co należałoby określić jako niespodziewaną komplikację - dodał lekarz.
Lekarze określają stan dziewczynek jako dobry. Jednak tak oni, jak i rodzice sióstr nie mogą się jeszcze w pełni uspokoić.
To była bardzo skomplikowana operacja i dopóki nie minie kilka dni, ich życie będzie ciągle zagrożone.
Tak więc dopiero za kilka dni będzie można mówić o sukcesie.
07:55