Amerykańscy eksperci alarmują o gigantycznym radioaktywnym skażeniu wód koło Tomska na Syberii. W miejscu tym znajdowała się dawniej ścisle tajna baza rosysjkiej armii.

Z badań pobranych próbek wody przeprowadzonych w amerykańskich i kanadyjskich laboratoriach wynika, że poziom promieniowania jest wyższy od promieniowania 10 tysięcy reaktorów wykorzystywanych w elektrowniach jądrowych! Miejsce to doskonale znają ekolodzy. Koło Tomska niegdyś istniał ściśle tajny kompleks wojskowy, gdzie wytwarzano pluton do produkcji broni jądrowej. Nadal pracują tam dwa wojskowe reaktory atomowe, których podobno nie można wyłączyć, bo ich ciepło ogrzewa całe miasto. Odpady radioaktywne przez dziesiątki lat wpompowywano głęboko pod ziemię – wykorzystując głębokie warstwy geologiczne jako magazyn ścieków. Jednak - jak się okazuje - odpady radioaktywne przenikają do wód gruntowych i rzek, siejąc spustoszenie i grozę. Igor Forofontov - przedstawiciel rosyjskich "Zielonych" powiedział sieci RMF, że takich miejsc i rzek w Rosji są dziesiątki. Natomiast zdaniem amerykańskiego fizyka i oceanografa Norma Buskego, taka sytuacja z odprowadzaniem odpadów promieniotwórczych do środowiska nie miała miejsca nigdzie na świecie od czasu zakończenia zimnej wojny.

Rosyjskie władze na razie nie zareagowały na alarm.

10:30