Potencjalny cudowny lek na koronawirusa pochodzi ze zwykłego... łoczydła. Wyciąg z tej śródziemnomorskiej rośliny, zwanej też śmiertelną marchewką, był stosowany w lecznictwie od wielu wieków, a właściwie od tysiącleci. Co więcej, przed nadejściem ery syntetycznej farmacji, powszechnie stosowano go właśnie do zwalczania... chorób układu oddechowego.

Gdyby potwierdziły się rewelacje badaczy z Nottingham, którzy twierdzą, że pochodząca z wyciągu z łoczydła tapsygargina bardzo skutecznie hamuje namnażanie koronawirusa i innych wirusów chorób układu oddechowego, szczepienie miliardów ludzi być może straciłoby sens. Na razie naukowcy prowadzili eksperymenty na myszach, ale twierdzą, że skuteczność jest aż setki razy większa niż w przypadku innych leków stosowanych w leczeniu Covid, zaś mechanizm powinien działać podobnie u ludzi. 

Odkrycie nadzwyczajnych właściwości tapsygarginy w leczeniu chorób układu oddechowego należałoby jednak raczej nazwać ponownym odkryciem. Od wieków opisywano bowiem zbawienne działanie łoczydła w takiej terapii. 

O łoczydle pisał już 2300 lat temu w spisie roślin stosowanych w celach medycznych Teofrast z Eresos, uczony z wyspy Lesbos, uważany za ojca botaniki. 2000 lat temu tę roślinę opisywał w swoim pięciotomowym dziele De Materia Medica grecki farmakolog Dioskurydes.

Wyciąg z korzenia łoczydła stosowany był przez wiele wieków w basenie Morza Śródziemnego, zarówno w Północnej Afryce, jak po europejskiej stronie. Żywicy z łoczydła używano w medycynie, chociaż wiedziano, że roślina jest trująca dla zwierząt: wielbłądów czy owiec. Dlatego też łoczydło nazywano również trującą marchewką

W arabskiej i europejskiej medycynie wyciąg z trującej marchewki stosowano właśnie do leczenia chorób układu oddechowego, w tym zwykłego kataru. Piszą o tym w pracy "Seskwiterpendoidy z łoczydeł i medyczna chemia tapsygargin" badacze z Wydziału Chemii Medycznej Królewskiej Duńskiej Szkoły Farmacji w Kopenhadze. 

O niezwykłych właściwościach łoczydła pisano również w Polsce. Według artykułu o ziołolecznictwie z "Przeglądu Aptekarskiego" z 1986 roku, korzeń tej rośliny noszono u nas jako amulet przeciw chorobom, zawieszając go przy tym na szyi. 

Do opracowania gotowego leku jeszcze długa droga, ale naukowcy mają już do dyspozycji syntetyczny odpowiednik łoczydła. Jest to możliwe dzięki kilkunastoletnim pracom profesora z Johns Hopkins University, który opracował na bazie tej samej rośliny lekarstwo antyrakowe. Specyfik na raka prostaty i złośliwe guzy jest już w fazie badań klinicznych.

Opracowanie: