Śledztwo w sprawie ataku terrorystycznego przeprowadzonego poprzez rozsyłanie bakterii wąglika nie było od początku prowadzone właściwie - pisze w dzisiejszym wydaniu "The New York Times". Brak odpowiedniego przygotowania agentów FBI sprawił, że popełniono wiele błędów i nie wykorzystano możliwości zebrania wielu śladów.
Krótko po pierwszym śmiertelnym przypadku na Florydzie, laboratorium Uniwersytetu Stanowego Iowa zniszczyło po konsultacji i za zgodą FBI próbki zarodników wąglika zbierane przez ponad 70 lat. Mówiono wtedy o względach bezpieczeństwa. Teraz jednak nie można wykluczyć, że w ten sposób zniknęły ważne dowody w sprawie. Cały niemal świat śledził spory wokół parametrów próbki wąglika przesłanej do senatora Daschle'a. Okazało się, że w dwóch laboratoriów, które ją badały przyszły różne wyniki. Parę dni minęło zanim udało się wyjaśnić, że stosowano różne metody przygotowania próbki. Takich przykładów jest więcej. Agenci prowadzący śledztwo w New Jersey wyraźnie nie byli do końca świadomi czego szukają i jak się przypuszcza mogli przeoczyć wiele śladów m.in. dlatego, że nie wiedzieli o co pytać mikrobiologów, z którymi rozmawiali. FBI w Nowym Jorku z kolei prawdopodobnie nie skontaktowało się z nikim z setek naukowców, którzy właśnie w tym czasie przebywali tam na wielkim sympozjum farmaceutycznym. Wśród jego uczestników byli tacy, którzy o wągliku wiedzą naprawdę dużo, ale mimo że byli pod ręką nikt ich o zdanie nie pytał.
Talibowie tymczasem przyznali afgańskie obywatelstwo Osamie bin Ladenowi i innym przywódcom oskarżanej o terroryzm organizacji al-Qaedy. Zastrzegają, że teraz wydanie podejrzanego o zamachy terrorystyczne w USA jest już całkowicie niemożliwe. Saudyjczyk Osama bin Laden utracił obywatelstwo Arabii Saudyjskiej 7 lat temu w wyniku konfliktu z rządzącą rodziną królewską, którą publicznie oskarżał o zdradę islamu.
08:15