To lato nie będzie dobrze wspominane we Francji. Po fali rekordowych upałów, które pochłonęły już życie 5000 osób, kraj zmaga się teraz z gwałtownymi burzami i wichurami. Na południu i wschodzie deszcze zalały część dróg, autostrad i torów kolejowych. Nie kursuje też wiele pociągów, w tym ekspresy na ważnej trasie Paryż-Lyon-Marsylia.
Niebo dosłownie urwało się nad 1/3 terytorium Francji. Część pociągów utknęła w Dolinie Rodanu, w okolicach Lyonu. Silny wicher, którego prędkość przekraczała 100 km/h, zerwał m.in. dach jednego z pensjonatów dla osób w podeszłym wieku. Jego lokatorzy zostali ewakuowani przez ekipę ratunkową.
Władze apelują do mieszkańców południowej i wschodniej Francji, by w czasie nasilania się burz i wichur, nie wychodzili z domów.
Tymczasem wzmaga się krytyka francuskiego rządu. Zdaniem opozycji, ale i lekarzy pogotowia, zlekceważył on zagrożenie, jakie spowodowały rekordowe upały. Wiadomo, że w przygotowanym przez resort zdrowia, nieopublikowanym jeszcze raporcie liczbę osób, które zginęły z powodu wysokich temperatur, oszacowano na 5000.
Politycy wypominają rządzącym, że w czasie, kiedy Francuzi umierali w nieklimatyzowanych szpitalach, nie spieszyli się oni z powrotem z urlopów.
05:45