Ulewne deszcze, które od czterech dni padają w Rumunii wywołały ogromne powodzie. Najgorsza sytuacja panuje w południowo-zachodniej części kraju i w Siedmiogrodzie. Kataklizm pochłonął już co najmniej 5 ofiar, kilkaset budynków zostało całkowicie zniszczonych.
Agencje zachodnie donoszą o 8 ofiarach, jednak Rumunii podają, że w powodzi śmierć poniosło 5 osób. Wczoraj, co prawda, rumuńskie radio podało już, że deszcze ustały – niestety na krótko. W ciągu 4 dni w niektórych miejscach spadło nawet 150 litrów na metr kwadratowy. Woda całkowicie zniszczyła 10 mostów i podmyła wiele kilometrów dróg. Uprawy rolne są zniszczona na powierzchni ponad 20 tysięcy hektarów. Straty wstępnie oceniono na 22 miliardy lei. Są także inne straty: w jednym z kurortów woda zniszczył sieć elektryczną, powywracał transformatory. Około 1000 domów i kilkanaście hoteli jest pozbawionych elektryczności. Nieco na północ, niewielka rzeczka, której nawet nie ma na mapach, odcięła od świata 150 domów. Sytuacja w Rumunii jest naprawdę groźna - jeszcze kilka dni opadów a przekształci się w prawdziwą klęskę żywiołową. Dlatego tym bardziej niezrozumiała jest polityka informacyjna rumuńskiej telewizji publicznej – wczoraj w głównym wydaniu dziennika nie pojawiła się żadna informacja na temat powodzi. Z powodu powodzi ucierpiała także zachodnia Serbia. Najgorzej jest w rejonie miejscowości Valievo i Sabac, gdzie zalanych zostało ponad 600 domów. Tam woda spowodowała duże straty w hodowli bydła, zniszczyła także około 4 tysięcy hektarów upraw. Tymczasem meteorolodzy ostrzegają: nadal można się spodziewać ulewnych deszczy, gwałtownych burz, i gradobicia w tym rejonie.
Foto: EPA
08:30