"Program Apollo pochłonął prawie 26 miliardów ówczesnych dolarów. I teraz jeżeli uwzględnimy inflację i wszystkie zmiany, które nastąpiły po drodze, to na dzisiaj byśmy to przełożyli na 216 miliardów dolarów" - twierdzi Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej.
14 grudnia 1972 roku odbyła się ostatnia misja Apollo nazwana misją Apollo 17. Według Łukasza Wilczyńskiego była misją inną niż pozostałe, ponieważ miała charakter naukowy. Wziął w niej udział po raz pierwszy naukowiec Harrison Schmitt. Już przed wylotem Apollo 17 było wiadome, że misje oznaczone 18, 19 i 20 zostały zamknięte, więc oni lecąc wiedzieli, że są ostatni i dlatego wzięli ze sobą na pokład specjalną plakietkę - mówił gość Radia RMF24.
Plakietka była zamontowana do pojazdu księżycowego Lunar Rover Vehicle (notabene skonstruowanym pod kierownictwem i z dużym udziałem Polaka Mieczysława Beckera). Ta plakietka miała bardzo fajne przesłanie - "tu ludzie zakończyli pierwszą fazę eksploracji Księżyca. Grudzień Anno Domini 1972. Oby duch pokoju, w którym tutaj przybyliśmy znalazł odzwierciedlenie w życiu całego rodzaju ludzkiego" - dodał.
Zdaniem prezesa Europejskiej Fundacji Kosmicznej głównym celem misji Apollo było postawienie pierwszego człowieka na Księżycu, o co Amerykanie ścigali się wówczas z sowietami. Według eksperta było to także jeden z powodów, dla których ta misja dobiegła kilka lat po tym końca. Oczywiście nie należy odmawiać naukowości tego projektu, bo jak popatrzy się na cały program Apollo, to mamy nie tylko kwestię badania samej powierzchni Księżyca, ale na potrzeby misji Apollo zostały wynalezione setki technologii, z których dzisiaj korzystamy w domach - przekonywał specjalista. Wśród urządzeń, jakie wymienił, są m.in. urządzenia bezprzewodowe.
Do innych powodów zamknięcia projektu Apollo należały kwestie finansowe. Ten program pochłonął prawie 26 miliardów ówczesnych dolarów. I teraz jeżeli uwzględnimy inflację i wszystkie zmiany, które nastąpiły po drodze, to na dzisiaj byśmy to przełożyli na 216 miliardów dolarów. Niesamowite koszta. Dodam, że tegoroczny budżet NASA wynosi 27 miliardów - mówił ekspert.
Łukasz Wilczyński opowiedział o obecnej misji Artemis. W programie Artemis przede wszystkim chodzi o to, żeby rozpoczęła się budowa stacji Gateway, która będzie w takim punkcie L2 czyli za tą orbitą Księżyca i to będzie stała obecność człowieka na orbicie księżycowej. W związku z tym będzie można też zacząć budować tę bazę na samym Księżycu. Ta baza już powstaje - przekonuje ekspert. To jednak nie koniec. Drugim celem ma być budowanie tzw. wioski pod stałą obecność człowieka na Księżycu. Obecnie poleciała prywatna misja japońskiej firmy iSpace z łazikiem Rashid.
Jeżeli to się powiedzie, bo oni mają lądować na Księżycu w kwietniu przyszłego roku, to po pierwsze będzie to pierwsza całkowicie prywatna misja księżycowa. Nie ma żadnej agencji kosmicznej uwzględnionej w tym, bo nawet na rakiecie SpaceX lecą. A po drugie rozpocznie się usługa ponieważ oni też mają podpisaną umowę z programem Artemis dostarczania pewnych ładunków dostarczania właśnie łazików itd. - mówił ekspert.
Planowane najbliższe lata to jest 60 misji księżycowych. Nie wiem, czy jesteśmy sobie w stanie to wyobrazić. To tak jakbyśmy usłyszeli, że linia lotnicza XYZ rozpoczyna regularne loty do Maroka. A tu nagle dostajemy ogłoszenie "regularne loty na Księżyc" i to jest niesamowite - twierdzi Łukasz Wilczyński.
Opracowanie: Kinga Adamczyk