Są szanse na wczesne rozpoznanie choroby Alzheimera. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda informują o pomyślnych wynikach badań testu, który może znacznie zwiększyć szanse na ograniczenie postępów choroby. Dzięki niemu możliwe jest wykrycie zagrożenia chorobą nawet kilka lat wcześniej, nim pojawią się objawy utraty pamięci.
W testach wykorzystano krew pobraną od pacjentów cierpiących na chorobę Alzheimera, leczonych w klinikach w Stanach Zjednoczonych, Szwecji, Polsce i Włoszech. Jak donosi czasopismo "Nature Medicine", badanie krwi na obecność 18 białek, biorących udział w komunikacji między komórkami nerwowymi, pozwala z 90-procentowym prawdopodobieństwem ustalić, który z pacjentów choruje na Alzheimera, a który nie. Ponadto, z 80-procentową dokładnością wykazuje, które z osób cierpiących na lekkie zaniki pamięci w ciągu najbliższych dwóch do sześciu lat zapadną na tę groźną chorobę.
Odkrywcy tej metody twierdzą, że procedura badania będzie gotowa do testów klinicznych już w przyszłym roku. Spodziewają się, że w razie pomyślnych wyników, zostanie wprowadzona do praktyki medycznej w ciągu kilku lat. Eksperci przestrzegają jednak przed przesadnym optymizmem, w tej dziedzinie wielokrotnie nadzieje się nie spełniały.
Wczesna diagnoza choroby Alzheimera, gdy nie jest jeszcze jasne, czy lekkie kłopoty z pamięcią to niegroźny objaw, czy zwiastun poważnych kłopotów, jest podstawowym warunkiem rozpoczęcia terapii, która może opóźnić rozwój choroby i postępującą demencję. Na razie żadna z testowanych metod terapii wielkich sukcesów nie przynosi, ale jeśli choć jedna z nich okaże się sukcesem, wczesna diagnoza będzie miała dla pacjentów zasadnicze znaczenie.