"Gwiezdne wojny" nabierają rozpędu w samych Stanach Zjednoczonych. To prawdziwa wojna prywatnych, kosmicznych gigantów: wojna na plany, wojna na słowa. Pretendentami do podboju kosmosu są dwaj charyzmatyczni wizjonerzy - Jeff Bezos oraz Elon Musk.

Rywalizacja jest jak najbardziej serio, choć zdarzają się bardzo zabawne momenty. Kiedy Bezos - szef Amazona, najbogatszy człowiek świata - zaprezentował w czwartek swój projekt księżycowych misji, jego rywal - Elon Musk, twórca amerykańskiego przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego SpaceX- wyśmiał lądownik rywala. Na twitterze zamieścił zdjęcie statku Bezosa o nazwie "Blue Moon" ("Błękitny Księżyc") i podpisał złośliwie "Blue Balls" ("Błękitne Jaja" - w znaczeniu męskich "klejnotów"). Musk słynie z niewyparzonego języka.

Mówiąc poważnie Jeff Bezos zaprezentował makietę lądownika księżycowego zbudowanego przez jego firmę rakietową Blue Origin i zachwalał swoją strategię lotów na Srebrny Glob. Miałaby się ona wpisywać w wysiłki administracji Trumpa - ustanowienia księżycowej placówki w zaledwie pięć lat. Podczas godzinnej prezentacji w waszyngtońskim centrum kongresowym, niedaleko Białego Domu, Bezos zapewniał, że jego lądownik będzie w stanie dostarczyć ładunki na powierzchnię Księżyca, rozmieścić do czterech mniejszych łazików i wystrzelić satelity na orbitę księżyca. Wśród publiczności byli urzędnicy NASA i potencjalni klienci Blue Moon. Problem w tym, że Trump nie trawi Bezosa, określa go nawet przezwiskiem Jeff "Bozo" (czyli "palant, głupek). Szef Amazona jest bowiem właścicielem gazety "Washington Post", która atakuje prezydenta i jest na jego liście "fake mediów".

A jaka jest prawda o Musku? Trudno powiedzieć jednoznacznie. Jego wyznawcy uważają go za boga, wrogowie postrzegają go jak wariata, a co najmniej hochsztaplera. Ashlee Vance - amerykański publicysta, autor znakomitej biografii szefa SpaceX- tak opisuje pierwszą rozmowę tête-à-tête z geniuszem : Pierwszy raz Musk wpuścił dziennikarza do swojego świata. Dwie i pół godziny po rozpoczęciu naszego spotkania Musk położył dłonie na stole, podniósł się z krzesła, zatrzymał, spojrzał mi w oczy i zadał to niewygodne pytanie: "Uważasz mnie za szaleńca?". Osobliwość tego pytania na chwilę odebrała mi mowę, podczas gdy każda synapsa w moim mózgu starała się wykombinować, czy był to rodzaj zagadki, a jeśli tak, to jak powinienem ją rozwiązać. Z biografii Muska wynika, że biznesmen-oryginał uwielbia testować w ten sposób ludzi, zwłaszcza kandydatów do pracy w SpaceX czy w innych jego przedsięwzięciach jak Tesla Motors czy SolarCity. Ashlee Vance cytuje jedną z anegdot.

(...) Opowieści inżynierów, którzy przeszli rozmowy z Muskiem, plasują się na skali od wzniosłości do katorgi. Może zadać jedno pytanie albo wiele. Wy możecie jednak być pewni, że zada zagadkę: "Stoisz na powierzchni Ziemi. Idziesz półtora kilometra na południe, półtora kilometra na zachód i półtora na północ. Doszedłeś dokładnie do punktu wyjścia. Gdzie jesteś?". Jedną z odpowiedzi jest biegun północny i większość inżynierów odpowiada na to pytanie bezbłędnie. Wtedy Musk pyta: "A gdzie jeszcze mógłbyś być?" Inną odpowiedzią może być okolica bieguna południowego, gdzie obwód Ziemi wynosi półtora kilometra. Tę odpowiedź zna mniej osób (...). A jaką drogą podąży sam miliarder? I gdzie trafi na końcu?

Z książki "Elon Musk. Biografia twórcy PayPala, Tesli, SpaceX" wyłania się obraz niemal nadczłowieka. Obserwujemy go od czasów burzliwego dzieciństwa w RPA, czytamy o szalonych dziadku i babci, zwariowanych globtroterach oblatujących świat własną maszyną, o rodzicach, którzy się rozstali (Elon pozostał z toksycznym ojcem), o pierwszej publikacji komputerowej małego geniusza w wieku 12 lat, o łapczywym pochłanianiu książek i komiksów, o realizacji dziecięcego marzenia w postaci emigracji do Ameryki, o pierwszych biznesach związanych z boomem internetowym, o tym czy był, czy nie był twórcą PayPala itp. itd. Jednak najbardziej fascynujące są jego uparte próby kolonizacji Marsa. Wizjoner poważnie bierze pod uwagę apokaliptyczną katastrofę, która unicestwi życie na Ziemi, na przykład uderzenie asteroidy, dlatego myśli poważnie o emigracji ludzi na inne planety. Długoterminową ambicją SpaceX jest rozwinięcie technologii koniecznej do założenia samowystarczalnego miasta na Marsie, marsjańskiej cywilizacji. A skrzydła i pas startowy nie działają poza ziemią. Księżyc (...) nie ma pasów startowych i nie ma atmosfery- skrzydła i koła byłyby tu złym wyborem. Widzimy, że marsjański sen nie jest fantasmagorią, to dla innowatora praktyczny problem do rozwiązania. Ten, dla wielu jego krytyków, obłędny plan tak naprawdę stał się prawdziwym sensem życia Elona Muska. Realizuje go na przekór wielu nieudanych prób kolejnych rakiet, udoskonala technikę, tworzy nowe fabryki i miejsca pracy, przenosi się z wysp na pustynie, zatrudnia najlepszych specjalistów na świecie. Wykorzystuje możliwości swoich ludzi do ostatnich granic. A przecież to, wprawdzie ważna, ale nie jedyna jego "działka".


W skoordynowanych działaniach, w których - mimo pozornej ekstrawagancji - można dostrzec konsekwentny biznesplan, przemysł kosmiczny łączy się z motoryzacyjną awangardą i inwestycjami w odnawialną energię słoneczną. Poczucie humoru Muska dostrzec można w nazewnictwie jego słynnych elektrycznych aut, kolejne modele jego marki Tesla noszą litery i cyfrę:  S, 3, X, Y, czyli w skrócie S3XY. Kiedy Ford nie zgodził się na używanie przez Teslę nazwy Model E, Musk w ten sposób obszedł ten zakaz. Sprawa zyskała niedawno nowy nieoczekiwany "brudny" wymiar. Na portalu PornHub pojawiło się nagranie, na którym aktorka filmów dla dorosłych Taylor Jackson uprawia sex z partnerem w samochodzie Tesli przy włączonym autopilocie. Odzywają się głosy, że ta sytuacja bardzo zaszkodzi Muskowi. Ale czy na pewno?

Nie z takich opresji wychodził już Elon Musk i wciąż realizuje najśmielsze pomysły. Jednym z nich jest tunel stworzony przez jego firmę Boring Company w Los Angeles. Przedstawiciele firmy miliardera przekonują, że sieć takich podziemnych dróg całkowicie rozwiąże problem korków w miastach. W książce "Elon Musk. Co naprawdę myśli" czytamy o jego filozofii komunikacji: Jestem fanem tuneli - tunele są niedoceniane. Fundamentalnym problemem miast jest to, że budujemy je w trzech wymiarach. Mamy pełno wysokich budynków z wieloma ludźmi na każdym z pięter. Ale drogi mają tylko dwa wymiary. To się nie sprawdza. Zator gwarantowany. Ale drogi też mogą być trójwymiarowe, jeśli zastosuje się tunele. Można zbudować wiele przecinających się tuneli, oddalonych od siebie o kilka metrów w pionie i w ten sposób całkiem pozbyć się problemów z komunikacją.

Ostatnio Elon Musk ma problemy z komunikacją z Jeffem Bezosem. Choć ich rywalizacja może przynieść pozytywne efekty - dla USA i całej Ziemi. Oby małymi kroczkami zmierzali do kolejnego wielkiego kroku dla ludzkości.