Tłumy demonstrantów zjechały do kurortu Mar del Plata, gdzie rozpoczyna się szczyt przywódców obu Ameryk. Argentyńczycy pod wodzą byłej gwiazdy futbolu, Diego Maradony, chcieli w ten sposób pokazać swój sprzeciw wobec polityki George’a Busha.
- Jako Argentyńczyk jestem dumny z tego, że znalazłem się tutaj, i mogę powiedzieć wprost, co myślę o tym ludzkim śmieciu jakim jest Bush - mówił Maradona. Demonstracja miała pokazać, że „Argentyńczycy jako naród są godni szacunku”.
Równego braku entuzjazmu prezydent Bush może się spodziewać także ze strony przywódców niektórych państw, biorących udział w spotkaniu. Wśród nich jest prezydent Wenezueli Hugo Chavez, który otwarcie zarzuca amerykańskiej administracji, że próbowała doprowadzić w jego kraju do zamachu stanu.