W Stanach Zjednoczonych odkryto kolejny przypadek bakterii wąglika. Bakterią zarażona została pracownica telewizji NBC z Nowego Jorku. Wąglik wykryty u kobiety ma postać skórną. Według stacji telewizyjnej, jej życie nie jest zagrożone. Nie wiadomo jak doszło do zakażenia wąglikiem.
Przypomnijmy: 25 września do centrali sieci NBC, znajdującej się w jednym z najbardziej znanych wieżowców Nowego Jorku Rockefeller Center przyszedł list. W środku była podejrzana substancja, biały proszek. Od razu zawiadomiono FBI. Przeprowadzone testy okazały się negatywne. Nie wykryto tam śladów bakterii wąglika. 28 września jedna z pracownic, która zetknęła się z tym listem zgłosiła się jednak do lekarza z podejrzanymi objawami. Od początku była leczona właściwym antybiotykiem i wszystko wskazuje na to, że wraca do zdrowia. To przypadek tzw. skórnego wąglika, znacznie mniej niebezpiecznego niż płucnego, na który zmarła ofiara na Florydzie. Wszyscy pracownicy centrali NBC zostali przetestowani i prawdopodobnie jest to jedyny przypadek zakażenia. Będą jednak prowadzone dalsze badania i trzecie piętro Rockefeller Center będzie przez jakiś czas zamknięte. FBI nie ma żadnych dowodów na związek tego zdarzenia z zamachami 11 września. Śledztwo ma jednak charakter kryminalny. Wokół podejrzanych listów panuje już w Stanach Zjednoczonych pewna panika. Prawdopodobnie takie alarmy w wielu miejscach okazały się fałszywe. Dzisiaj podobno taki list dotarł do redakcji "The New York Times'a". Posłuchaj relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego:
Objawy choroby, jaką wywołuje wąglik, przypominają zwykłą grypę i pojawiają się dopiero po kilku dniach od zarażenia. Jednak choroba może skończyć się śmiercią. Waglik jest bardzo odporny na antybiotyki i można się nim zarazić np. poprzez wdychanie. Profesor Jan Ludwicki, dyrektor Państwowego Zakładu Higieny nie mniej obawia się wirusa ospy, przechowywanego dla celów badawczych w trzech laboratoriach na świecie. Ospa jest niebezpieczna głównie dlatego, że przestano już na nią szczepić.
Tymczasem spokojnym dotąd Austriakom odmawiają posłuszeństwa nerwy. Także nad Dunajem pojawiły się obawy przed możliwymi atakami przy użyciu broni biologicznej. Austriacy wykupują maski przeciwgazowe i antybiotyki, niechętnie chodzą też do banków. Boja się tam chodzić od wczoraj, po tym jak prasa ujawniła, że sześciu z nich znaleziono i zamrożono konta należące do organizacji współpracujących z bin Ladenem. Ludzie boją się, ktoś może w bankach rozpylić truciznę. W Wiedniu sprzedawano dawnej nie więcej niż dwie-trzy maski przeciwgazowe w miesiącu. Obecnie wykupiono wszystkie. Podobnie liczniki Gaigera-Millera do pomiaru promieniowani radioaktywnego. Świeży towar nadejdzie dopiero za tydzień, a Wiedeńczycy zamówili już 15 tysięcy masek, w tym prawie tysiąc dla psów. Z aptek znikają antybiotyki na wąglika oraz pastylki jodu na wypadek promieniowania. Szpitale i przychodnie udzielają bezpłatnie porad jak opanować strach.
22:15