Coraz bardziej dramatyczna sytuacja u zachodnich wybrzeży Hiszpanii. Według hiszpańskiej prasy paliwo wyciekające z tankowca „Prestige”, który zatonął w pobliżu Półwyspu Iberyjskiego zawiera substancje rakotwórcze. Wiadomo, że są one niebezpieczne nawet dla osób, które uczestniczą w akcji ratowniczej.
Dotąd skażone zostało ponad 500 kilometrów wybrzeża. Zmiana kierunku wiatru może sprawić, że w nocy do wybrzeży Galicji dotrze plama ropy, której rozmiary mogą być olbrzymie.
Obliczono, że plama ma 30 na 50 kilometrów powierzchni, czyli wielkości Grand Canarii – największej z Wysp Kanaryjskich. Wciąż nie uprzątnięto tego, co poczyniła poprzednia plama.
Oprócz ochotników, ropę zbiera 7 wyspecjalizowanych statków. W drodze jest też francuska łódź podwodna, która zejdzie na dno i sprawdzi, czy z tankowca wciąż wycieka paliwo. Ze zdjęć zrobionych przez satelitę wynika, że tak.
Jeszcze dziś rano istniała szansa, że nie dojdzie do katastrofy. Od kilku dni wiały wiatry od lądu i wszyscy mieli nadzieję, że plama popłynie w głąb oceanu. Wieczorem jednak kierunek wiatru się zmienił i już o świcie dryfujące paliwo może dotrzeć do brzegu. Teraz jest 31 kilometrów od lądu.
Obrońcy środowiska nie mają wątpliwości - awaria greckiego tankowca spowodowała największą w dziejach Europy katastrofę ekologiczną.
Foto: cope.es
08:50