"Osobista atrakcyjność jest bardzo ważnym czynnikiem, który determinuje to, jak wygląda nasza ścieżka kariery, przy czym u mężczyzn różnica szans między średnim poziomem atrakcyjności a najwyższym poziomem jest nawet większa niż w przypadku kobiet" – mówi RMF FM dr Grzegorz Bulczak z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni i Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Takie zaskakujące wnioski opublikował wraz z Alexim Gugushvilim z University of Oslo w najnowszym numerze czasopisma "Social Science Quarterly". W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim dr Bulczak przekonuje, że warto nad atrakcyjnością - nie tylko dotyczącą wyglądu, ale i osobowości - pracować.
Grzegorz Jasiński: O tym, że atrakcyjność ma wpływ na nasze szanse życiowe czy to w szkole, czy w pracy, to generalnie wiemy. Ale zaskakujący wniosek z państwa pracy sugeruje, że mężczyźni mogą zyskiwać to więcej. Jak to możliwe?
Grzegorz Bulczak: Tak, faktycznie wyniki naszych naszego badania pokazują, że w przypadku panów różnica pomiędzy średnim poziomem atrakcyjności a najwyższym poziomem, najbardziej atrakcyjnymi panami, jest spora i jest większa niż w przypadku kobiet. Jeśli chodzi o mobilność społeczną. Dokładny mechanizm nie podlegał naszemu badaniu. Możemy jedynie spekulować, dlaczego w przypadku panów ta różnica jest większa. I tu jest kilka mechanizmów, które moglibyśmy zasugerować, które można zbadać w przyszłości. Jednym z nich jest mechanizm, który mógłby dotyczyć tego, że bardzo atrakcyjne kobiety mają też po części w życiu trudniej, czyli np. mają zbyt wielu adoratorów lub mają zbyt dużo bodźców, które odciągają te kobiety od ścieżki kariery, czy to jeśli chodzi o wykształcenie, czy jeśli chodzi o rozwój zawodowy, czy jeśli chodzi później o zarobki, bo te wymiary badaliśmy, Tak, że to jest jeden potencjalny mechanizm. Drugi może dotyczyć tego, że atrakcyjność panów jest w nieco innym wymiarze, niż atrakcyjność kobiet, czyli może być bardziej połączona np. z produktywnością w miejscu pracy. Jeśli chodzi o panów, coś tutaj się dziać się w tym obszarze.
Jak panowie uważacie? Czy ten efekt wiąże się bardziej z tym, jak inni postrzegają daną osobę, czy np. z pewnością siebie samej, tej osoby?
W naszym badaniu faktycznie respondenci byli oceniani podczas bezpośrednich wywiadów tak, że to była ocena przez inne osoby. My w badaniu braliśmy pod uwagę cechy związane z pewnością siebie, np. osobowość lub też inne cechy związane z atrakcyjnością, np. była też oceniana atrakcyjność, jeśli chodzi o osobowość tych osób. Jednak tutaj wydaje się, że tym najsilniejszym wpływem jest właśnie wpływ atrakcyjności fizycznej. Na ile jest to tylko pewność siebie? Tutaj możemy faktycznie spekulować, że po części tak i to wyjaśnia, dlaczego te osoby mają większą szansę, żeby odnieść sukces. Ale podejrzewam, że jest tutaj też więcej czynników, które wpływają na ostateczny sukces i wpływ atrakcyjności na ten sukces.
Pan to w zasadzie już powiedział, ale chciałbym, żebyśmy doprecyzował to, co państwo uznają jako miarę tego awansu. To trzy dziedziny, czyli poziom edukacji, praca i zarobki. Ten awans polega na tym, że dana osoba zyskuje w porównaniu ze swoimi rodzicami. Czy dobrze to rozumiem?
Tak, dokładnie. To się zgadza. Specyficznie tutaj badamy mobilność społeczną międzygeneracyjną, czyli porównujemy pozycję rodziców względem badanych osób, czyli np. względem nas, respondentów. I tutaj te trzy wymiary, czyli wykształcenie, porównujemy z wykształceniem rodziców, podobnie pozycję, jeśli chodzi o rynek pracy, jeśli chodzi o zatrudnienie, respondenci względem rodziców. No i na końcu zarobki w porównaniu do rodziców. Czy te zarobki są wyższe czy niższe? W ten sposób jesteśmy w stanie ocenić poziom mobilności społecznej.
Proszę mi więcej opowiedzieć na temat tej metody, ponieważ Państwo korzystaliście z takiej olbrzymiej bazy danych amerykańskiej, gdzie początkowo było wręcz 20 tysięcy osób i te osoby były monitorowane aż przez 20 lat. Jak się wybiera taką bazę? Dociera do takiej bazy? Jeśli mamy pomysł na jakieś badanie...
Jest to faktycznie unikalna baza danych ze Stanów Zjednoczonych, reprezentatywna dla Stanów Zjednoczonych. Dostęp do takiej bazy dla tych 20 tysięcy Amerykanów jest . Oni są od 94 roku śledzeni, obserwowani w regularnych odstępach czasu. Badane są różne charakterystyki, czyli nie tylko atrakcyjność, ale też przede wszystkim zdrowie. No i zmienne związane właśnie z awansem społecznym. I faktycznie ta baza jest unikatowa, niepowtarzalna, jeśli chodzi o skalę światową. My wyszukaliśmy tę bazę, ponieważ głównymi obszarami naszych badań, też poprzednich, jest mobilność społeczna i zdrowie. Powiązania pomiędzy mobilnością społeczną a zdrowiem. Stąd też pomysł, żeby wykorzystać tą bazę w naszych badaniach.
Jak rozumiem, tutaj może być taka sugestia, że jeśli awansujemy w tych różnych elementach państwa klasyfikacji, to to ma wpływ na nasze zdrowie i zapewne korzystny wpływ.
Tak, nasze poprzednie badania pokazują, że faktycznie mobilność społeczna, szczególnie w górę - bo też rozważamy, że ktoś może spaść na tej drabinie mobilności w stosunku do rodziców - ale szczególnie mobilność w górę jest powiązana ze zdrowiem. Nasze badania pokazują, że zarówno jest to zdrowie psychiczne, jak i też zdrowie fizyczne, które możemy opisać przy pomocy różnych miar, które rekonstruujemy na bazie badań krwi. Są to faktycznie mocne wyniki, które pokazują, że to powiązanie jak najbardziej istnieje.
Państwo braliście pod uwagę tę atrakcyjność, poziom atrakcyjności w bardzo wczesnym wieku, wręcz nastoletnim. Tak w tej bazie było. I to ma pewne uzasadnienie, dlatego że w ten sposób odsiewacie państwo to, co w naszej atrakcyjności może zmienić taki ogólny życiowy sukces. Pisze pan tam m.in. o operacjach plastycznych, czy w ogóle o tym, że jeżeli jesteśmy lepiej sytuowani, możemy o siebie lepiej zadbać. Czyli to, co państwo zrobili, to właściwie usunięcie pewnych takich możliwych zabrudzeń tej statystyki.
Tak, chcieliśmy zacząć badanie atrakcyjności od momentu, gdy rozpoczyna się ścieżka mobilności społecznej, czyli gdy zaczynamy awansować, gdy mamy szansę. Średni wiek respondentów podczas tej oceny wynosił 15 lat. Czyli faktycznie oni mieli już pewnie jakiś potencjał poprawy swojego wyglądu. Czyli rodzice mogli wpłynąć przez jakieś interwencje na to, jak te osoby wyglądają, jak się prezentują. Ale naszym celem było faktycznie zminimalizowanie takich interwencji zewnętrznych i złapanie tej atrakcyjności możliwie najwcześniej. Ale już na etapie, gdzie faktycznie te osoby są w miarę dojrzałe fizycznie. Jako część podanaliz, które wykonaliśmy, zrobiliśmy też próbę na atrakcyjności w późniejszych latach, czyli gdy już jesteśmy w wieku około 28 lat. I tutaj to powiązanie dalej się utrzymuje. Te wyniki utrzymują się bez względu na to, kiedy my oceniamy atrakcyjność względem wieku respondentów.
Skoro mamy tu pewne zaskoczenie, na linii kobiety - mężczyźni, to czy można dla siebie samego wyciągnąć z tego jakieś wnioski? Czy panie i panowie na tej podstawie powinni jakoś inaczej popatrzeć na możliwy wpływ swojej atrakcyjności na wybory życiowe, plany i szanse na ich realizację?
Na pewno tak. Główną konkluzją jest jednak to, że atrakcyjność jest bardzo ważnym czynnikiem, który determinuje to, jak wygląda nasza ścieżka, jeśli chodzi o rozwój kariery. Jeśli chodzi o dochody, to nie jest coś, co możemy ignorować. To dotyczy zarówno panów, jak i pań. Z tym, że faktycznie panowie, jeśli jest taka możliwość, to powinni się postarać, żeby podnieść ten swój próg atrakcyjności, np. z tej takiej umiarkowanej, do tej na najwyższym poziomie, tam gdzie jest tylko 15 proc. panów jeśli chodzi o społeczeństwo. To może im dać jakieś dodatkowe efekty, jeśli chodzi o zarobki, mobilność społeczną. To jest główna konkluzja zarówno dla panów, jak i dla pań. Na pewno warto jest nad atrakcyjnością pracować.
To jest trochę taki wniosek idący w poprzek pewnych obecnych sugestii, że kult piękna, który obowiązuje w naszej współczesności, od reklam, różnego rodzaju kampanii promocyjnych, przez media społecznościowe, które niezmiernie zwracają na to uwagę, to pewna przesada. Wydawało się, że to jest taki trochę kaprys, taka moda, a wygląda na to, że to jest element praktycznego myślenia o swojej przyszłości. To jest dobry wniosek, czy pana zdaniem niekoniecznie?
Absolutnie się zgodzę z tym wnioskiem. Fakt, że są te dwa bieguny, że czasami piękno może nie kojarzyć się z np. ze zdrowiem albo z produktywnością. Może to być coś, co faktycznie może jakość nas kojarzyć negatywnie. I my w naszych poprzednich badaniach faktycznie zadaliśmy sobie to pytanie. Dokładnie tak. Czyli, czy atrakcyjność wyznacza nam lepsze zdrowie, np. lepszą produktywność, czy może jest to też po części coś negatywnego dla tych osób. One zadają sobie dużo trudu, może też w jakiś sposób ta atrakcyjność źle wpływa na ich zdrowie, bo używają za dużo chemii, za dużo kosmetyków. W poprzednim badaniu, które ukazało się również w tym roku, w amerykańskim czasopiśmie "Human Biology", analizowaliśmy powiązania między atrakcyjnością a zdrowiem. Tam wyraźnie się okazało, że osoby bardziej atrakcyjne, oceniane jako bardziej atrakcyjne, są faktycznie zdrowsze. To na pewno jest też sygnał dla pracodawców, że jeśli zatrudnimy osobę bardzo atrakcyjną, to ona prawdopodobnie będzie rzadziej chorować, może też będzie bardziej produktywna. Jak najbardziej bym raczej w tę stronę kierował dyskusję, gdzie widzimy powiązanie między atrakcyjnością a jednak zdrowiem.
A jaki wpływ na państwa dane i to jak te obserwacje możemy przełożyć na nasze życie, ma z jednej strony fakt, że to amerykańska baza, no i z drugiej fakt, że to jednak są dane sprzed iluś lat. Coś się w międzyczasie jeszcze mogło zmienić, choćby właśnie ten wpływ mediów społecznościowych na to, jak się postrzegamy...
Jeśli chodzi o sam fakt, że są to Stany Zjednoczone, tam faktycznie są pewne problemy, jeśli chodzi o mobilność społeczną, w zasadzie brak tej mobilności. Tutaj atrakcyjność, szczególnie w USA, jest traktowana jako taki mechanizm, który pozwalał na przeskoczenie kolejnego szczebla na drabinie społecznej. A co w innych krajach, np. w Polsce? To bardzo ciekawe pytanie dla przyszłych badaczy, jeśli takie dane będą dostępne, żeby to sprawdzić, czy ta siła powiązań będzie słabsza np. dla Polski. Można by sugerować, że tak, ale z drugiej strony znajduję też sporo argumentów za tym, żeby stwierdzić, że to, co znaleźliśmy w Stanach Zjednoczonych będzie się powielać, będzie powtarzane w innych kontekstach również. Jeśli chodzi o wymiar czasowy, czyli to jak długo obserwujemy mobilność, to w tych danych, z których korzystamy, widzimy ją aż do piątej fali badania, czyli do roku 2018. Czekamy na rok 2024-25, wtedy ukaże się kolejna fala badania i będziemy mogli je zaktualizować i jeszcze raz spojrzeć na mobilność społeczną. Jednakże wydaje się, że to, co otrzymaliśmy jako główny wynik naszego badania, jest w miarę stabilne w czasie, czyli nie zmienia się tak bardzo między czwartą falą badania a piątą falą badania, czyli między rokiem 2007-2008 a rokiem 2017-18. Otrzymujemy przez cały ten czas podobne efekty.