"Apokalipsa św. Jana to księga bardzo trudna, bo odwołuje się do obrazów, które dla współczesnego człowieka są niezrozumiałe. Z drugiej jednak strony jest fascynująca, bo opowiada o doświadczeniu, którego wszyscy się boimy. Boimy się własnej śmierci, kresu świata, który nas otacza" - mówił w internetowym Radiu RMF24 Tomasz Terlikowski, autor książki "Apokalipsa. Kres świata dzieje się na naszych oczach".

Tomasz Terlikowski tym razem wystąpił w Radiu RMF24 nie jako gospodarz programu, lecz gość - autor wydanej właśnie książki poświęconej Apokalipsie św. Jana.

Terlikowski pokazuje w swej książce Apokalipsę jako oryginalną i jedną z najciekawszych odpowiedzi na pytania o ostateczny sens historii. Sięga do tekstów McCarthy’ego, Sołowjowa, Fossego czy Miłosza, by zastanowić się, co takiego ma w sobie ta księga, że potrafi zarówno rozpalać serca świętych i mistyków, jak i odbierać umiejętność racjonalnego myślenia oraz zdrową ocenę sytuacji.

Wzmożenie apokaliptyczne

Piotr Salak na początku rozmowy przypomniał słowa publicysty i poety Wojciecha Bonowicza. "Po czym rozpoznać zbliżającą się apokalipsę i koniec świata? Po tym, gdy łapie nas zadyszka na trzecim piętrze". Rozumiem, że nie o tym mówimy - zaczął rozmowę dziennikarz RMF24.

Terlikowski odparł, że takie ujęcie jest również zasadne. Interpretuję Apokalipsę w sposób bardzo egzystencjalny. Moim zdaniem jest ona opowieścią o świecie w ogóle, ale też o życiu każdego z nas (...). Nie ma systemów politycznych, nie ma państw, nie ma imperiów, które są wieczne. Wszystko mija, nasze życie też mija - odparł Terlikowski.

Autor książki zwrócił uwagę, że przekonanie o tym, iż świat się kończy, jest odwieczne, charakterystyczne dla kultury judeochrześcijańskiej.

Jak się popatrzy na historię chrześcijaństwa, to przynajmniej co drugie, trzecie pokolenia przechodzi takie wzmożenie apokaliptyczne - powiedział Tomasz Terlikowski. Przywołał m.in. Marcina Lutra czy polskich mariawitów. W tej chwili nawet mamy takie ruchy, które mówią: "To już jest końcóweczka" - stwierdził autor książki.

Kim był autor Apokalipsy?

Zdaniem Terlikowskiego fascynująca jest sama postać autora tej księgi. Przypomniał, że zdaniem współczesnych bibilistów to nie jest ta sama osoba, która napisała Ewangelię św. Jana.

Ewangelista Jan dużo lepiej znał grekę. Co więcej, Apokalipsa trochę wygląda tak, jakby była tłumaczona na grekę, dodajmy, że nie najlepszą grekę, z języka aramejskiego. Podobno - tak wynika z moich rozmów z biblistami - ten tekst jak się go przetłumaczy na aramejski, brzmi dużo lepiej. Wiele z elementów, których nie rozumiemy, nagle się wyjaśnia, bo pewne sformułowania brzmią zupełnie inaczej - mówił Terlikowski.

Zwrócił uwagę, że sam autor przedstawiał się jako Jan z Patmos, ale nie mówił o sobie, że jest apostołem.  

Dlaczego Apokalipsa św. Jana fascynuje ludzi w XXI w.?

Dlaczego Apokalipsa św. Jana fascynuje do dzisiaj?

To jest przede wszystkim księga bardzo trudna, bo odwołuje do pewnych schematów, obrazów, które dla współczesnego człowieka są niezrozumiałe - mówił Terlikowski. Wymaga znajomości biblijnej apokaliptyki.

Z drugiej jednak strony opowiada o doświadczeniu, którego wszyscy się boimy.

Boimy się własnej śmierci, a Apokalipsa św. Jana w pewnym sensie mówi także o naszej śmierci. Boimy się kresu świata, który nas otacza - tłumaczył Terlikowski. Z jednej strony boimy się jakichś wielkich apokaliptycznych wydarzeń, a z drugiej strony boimy się takiego powolnego rozpadania się, o którym w "Piosence o końcu świata" pisał Czesław Miłosz: "Innego końca świata nie będzie" - dodał autor książki.

Oczywiście, możemy z niej wyczytać także pewien projekt polityczny, ale nie taki, jak proponują np. amerykańscy ewangelikanie, którzy mówią: "Ostatnia wielka bitwa między Gogiem a Magogiem odbędzie się w Izraelu i to już za chwilę". Chodzi raczej o uświadomienie sobie, że wszystko to marność nad marnościami - analizował Terlikowski.

Nasz model świata, w którym żyjemy, jest - trzeba sobie powiedzieć - zdecydowanie lepszy niż wiele poprzednich. Ale prawdopodobnie on nie jest wieczny, tzn. możemy założyć, że ten model się kiedyś skończy - podkreślił autor książki.

Krytyka Kościołów

Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę, że jest to też księga bardzo ciekawa, jeśli chodzi o krytykę Kościoła. 

"Listy do siedmiu Kościołów" to listy, z którymi współczesne Kościoły naprawdę powinny się zmierzyć i czasami zupełnie nieoczywiste wnioski z nich wynikają - mówił Terlikowski.

I kontynuował: Kościół zadowolony z siebie, pewny, przekonany, że wszystko w nim działa, jest najostrzej przez Jana w Apokalipsie krytykowany, nie jest stawiany jako wzór. Jako wzór stawiane są Kościoły najsłabsze, często najbardziej prześladowane, ale też wbrew pozorom słabe. To jest tekst po prostu aktualny - podkreślił Terlikowski.

Nasze fantazje apokaliptyczne

Filozof Tomasz Stawiszyński, zachęcając do przeczytania tej książki, napisał: "Tomasz Terlikowski pokazuje, że nasze fantazje apokaliptyczne więcej mówią o nas samych niż o faktycznych losach świata. Ta książka to fascynująca podróż po literackich, teologicznych, filozoficznych i popkulturowych wizjach końca wszystkiego. Czytajmy, póki jeszcze możemy!"

Tomasz Terlikowski, "Apokalipsa. Kres świata dzieje się na naszych oczach", wydawnictwo Emocje Plus Minus.

 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: