Filozoficzne rozterki i lęki, spora dawka absurdu oraz szczypta nieordynarnej perwersji – to wszystko znaleźć można w najnowszej książce Andrzeja Przewrockiego. „Przewrotny przybysz” od dzisiaj w księgarniach.
Aleksander Mariański, typ rozrywkowy ze skłonnością do rozumowań bezproduktywnych, przeżywa gorszy okres. Jesień działa nań depresyjnie; po wakacyjnych wybrykach obawia się motywowanej zazdrością zemsty gangstera - górala rusofila. Zawiera niepokojącą znajomość z postacią ze snu - dyrygentem budzącej grozę orkiestry Peterem Dollarem, który składa mu zaskakującą propozycję. Pozyskanie zaufania nie przyjdzie Dollarowi łatwo, nawet jego nazwisko rozszyfrowane przez Aleksandra nie wróży niczego dobrego.
Mateusz prowadzi idylliczne życie. Zastajemy go w doskonałym nastroju na tarasie nadmorskiej willi w towarzystwie żony Natalii. Przed chwilą dowiedział się, że wybrano go do ekskluzywnej grupy testowej najnowszej wersji Myearth - gry z gatunku RPG z zaawansowanymi biotechnologicznie postaciami - andronami, lokowanymi przez korporację Heaven Software na specjalnym panelu gdzieś w kosmosie. Wyczekiwany przez Mateusza eksperyment kończy się dlań fatalnie. Zakwestionowanie realności jego świata nie jest jeszcze najdotkliwszym ciosem...
Aleksander i Mateusz pozostają w egzystencjalnym klinczu. Ich wielowymiarowa relacja tworzy rodzaj nierozwiązywalnej zagadki.
"Przewrotny przybysz" zawiera refleksje dotyczące filozoficznych rozterek i lęków oraz odniesienia do muzyki, literatury i kultury popularnej, a także sporą dawkę absurdu i szczyptę nieordynarnej perwersji. Jest też próbą spojrzenia na świat ludzi z perspektywy aniołów stróżów, jak się okazuje - bytów również niedoskonałych.
Tak Bogiem a prawdą, Aleksander musiał to uczciwie przyznać, w samym zachowaniu tajemniczego przybysza nie było niczego, co budziłoby niepokój. Wręcz przeciwnie.
Dlaczego więc mam do niego tak negatywny stosunek? - wyrzucał sobie coraz bardziej pogubiony Aleks. I znów okazuje się, że ulegam stereotypom i wychodzę na ksenofoba. Czy to jego wina, że jest inny, i czy tylko dlatego mam się go bać? A może to wina mediów i popkultury: dlaczego tak mało jest horrorów o dobrych duchach?!
Mariański przypomniał sobie, że ogromny obszar jego dziecinnych emocji zajmował strach przed zjawami, UFO, końcem świata i wojną nuklearną, ale w odróżnieniu od zielonych ludzików, apokaliptycznych meteorytów i śmiercionośnych pershingów do wizji spotkania z duchem podchodził z mieszanymi uczuciami. Sam z siebie oczywiście w najmniejszym stopniu go nie pragnął, jednakże w przeciwieństwie do skutków urzeczywistnienia innych fobii w tym przypadku potrafił odnaleźć jasną stronę kontaktu z duchem w postaci dowodu na istnienie jakichś alternatywnych wymiarów.
I być może taki żywy dowód stał teraz przed Aleksandrem na rogu ulic Estery i Józefa, ćmiąc elektrycznego papierosa...
Andrzej Przewrocki to absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. W swoim dorobku autorskim ma monografię pod tytułem "Łączenie spółek kapitałowych" reprezentującą gatunek bardzo odległy od "Przewrotnego przybysza". Mieszka w Krakowie.