Listę stu najlepszych filmów wszech czasów ogłosił "Time". Ale amerykański punkt widzenia jest specyficzny i dlatego wybór tygodnika porównaliśmy z listą brytyjskiego miesięcznika "Sight and Sound".
Lista wg Amerykanów jest bardzo zróżnicowana - od żelaznej klasyki z „Obywatelem Kane'em” przez „Ojca chrzestnego” i „Gwiezdne wojny” po obrazy nowe, ale przełomowe, jak np. „Pulp Fiction” Quentina Tarantino. Ale jest też nieco politycznej poprawności – „Lista Schindlera” i irański „Kandahar.”
Europejska lista pozbawiona jest poczucia humoru; dominują filmy z klasyki kina – lata 80. i 90. zostały pominięte prawie całkowicie. Najmłodszym filmem w zestawie jest słynny „Shoah” z 1985 roku. To lista głównie dla krytyków, i to krytyków starszej generacji, którzy pewnie nie byliby zachwyceni niektórymi typami Amerykanów.
Wśród tamtejszych najlepszych filmów są chociażby: „Gdzie jest Nemo”, przebój kung-fu „Pijany mistrz II” i „Władca Pierścieni”. Ale znalazł się także „Dekalog” Kieślowskiego.
Nie ma go za to na europejskiej liście. Nie brakuje za to tak oczywistych arcydzieł jak „Zawrót głowy” czy „Odyseja kosmiczna”, które z niewiadomych powodów zostały pominięte w USA.