Z jednej strony scena dysputy biskupów, z drugiej postaci świeckich oraz aniołów. Do tego wielobarwne zacheusze, czyli krzyże malowane w miejscach, w których biskup dokonywał święceń kościoła. Niezwykłe malowidła odkryto podczas renowacji w Domachowie już ponad dwa lata temu, ale dopiero teraz zakończyła się ich konserwacja. Dzieła ówczesnych artystów lub artysty trzeba było odsłonić i wyczyścić, tak by w żaden sposób nie naruszać ich struktury. Zadania podjęli się konserwatorzy zabytków z Krakowa, a odkrycie pozwoliło doprecyzować rok oddania świątyni do użytku. Domachowski kościół, co zostało udowodnione naukowo – liczy ponad 650 lat, a nie jak przypuszczano do tej pory – 450.
Podróż samochodem z Poznania do Domachowa zajmuje ok. 1,5 godziny. Drewniany kościół w centrum wsi widać z trasy zarówno od strony Krobi jak i Gostynia. Spośród niewielkich drewnianych kościołów, kojarzących się z krajobrazem polskiej wsi, najstarszą drewnianą świątynię w kraju wyróżnia kształt, wielkość oraz materiał. Do jej wybudowania posłużyło bowiem dębowe drewno. Konstruktorzy, choć do dziś nie są znani - mieli ogromną wiedzę architektoniczną, ciesielską oraz artystyczną. Nie mają co tego wątpliwości specjaliści, którzy zajęli się renowacją kościoła.
Sama struktura ciesielska jest najwyższej próby i rzeczywiście jest mistrzostwem świata. Ponadto we wszystkich etapach wyposażenia czy malunku, widać, że byli to artyści wysokiej klasy. To zadziwia i zastanawia. To są kolejne kwestie, które nas zastanawiają. Dlaczego w tym miejscu powstało tak wyjątkowe dzieło? - tłumaczy i pyta proboszcz parafii w Domachowie ks. Paweł Minta.
Konserwatorzy są zdumieni i zachwyceni kunsztem, który towarzyszył twórcom malowideł sprzed ok. sześciu wieków. Świadczy o nim trwałość dzieła, użyte do jego stworzenia materiały oraz sposób malunku.
To są przedstawienia figuralne, z łacińskimi sentencjami, z motywami licznymi roślinnymi, ale też z inskrypcjami. Większość pigmentów mamy już nazwanych, wiemy z czego się wówczas brały i jesteśmy pewni, że to nie jest jakaś pierwsza lepsza, byle jaka i poślednia paleta malarska. Np. wszystkie niebieskości i szarości wynikają z użycia smalty - to jest stosunkowo drogi pigment, który nie bywał często używany. To też dowodzi sponsora czy warsztatu malarskiego, który bazował na takich materiałach - tłumaczy Bożena Klyszcz, konserwator zabytków z Krakowa, która wraz z zespołem prowadziła prace konserwatorskie w Domachowie.
O warsztacie ówczesnych twórców świadczy też sposób rozmieszczenia malowideł. Ktoś niebywale zgrabnie przemyślał jak to wyraźnie zespoić ze sobą.
Trzeba dużej wyobraźni plastycznej i moim zdaniem nie regionalnej i prymitywnej ręki, nawet zdolnego, ale jednak "Jasia", tylko kogoś zdecydowanie bardziej osadzonego w temacie, żeby w świadomy sposób, nie przez przypadek - skomponować przedstawienia wpisane między te pola między słupami i każdy ma swoją scenę i treść biblijną. Same słupy z kolei swoim rozmieszczeniem nawiązują do świątyń większego formatu, nawet do świątyń starożytnych, ponieważ to są dwupiętrowe kolumnady - dodaje Bożena Klyszcz.
Prace jej zespołu rozpoczęły się w Domachowie w 2017 roku. W ich trakcie okazało się, że kościół skrywa wiele tajemnic. Pierwszą z nich była tzw. belka tęczowa, odkryta we wrześniu 2018 roku. Widniejący na niej napis w języku łacińskim, pozwolił rozszyfrować m.in. inicjały fundatora świątyni, ale też pewną datę. Do tej pory wybudowanie świątyni datowano na 1568 rok. Dzięki odkryciu wiadomo, że powstała w 1369 roku, czyli 199 lat wcześniej.
Belka tęczowa to jest jedna z ważniejszych belek w kościele, gdzie są zawarte wszystkie informacje na temat najważniejszych przebudów w kościele. (...) Niestety na tej belce zatarł się podpis twórcy. - tłumaczy jeden z konserwatorów Pacyfik Roztworowski z ASP w Krakowie. Pracowałem już 8 lat temu przy bardzo starej cerkwi, ale ten zabytek jest zdecydowanie starszy i cenniejszy - dodaje.
Prace konserwatorów polegały przede wszystkim na wyczyszczeniu dzieła oraz jego zabezpieczeniu przed wyniszczeniem. Po zdjęciu drewnianej ściany, która zasłaniała malowidło, okazało się, że latami pod "skorupą" mieszkały m.in. kuny, które pozostawiły po sobie mnóstwo nieczystości. Po zakończeniu prac - widać wyraźnie rysy twarzy przedstawionych postaci oraz barwy, którymi zostały przyozdobione. Mimo że dzieło liczy prawie siedem wieków. Jak to możliwe, że kolory przetrwały? Tłumaczy Bożena Klyszcz.
Odkryte malowidła nazwano Biblia Pauperum Domachovensis. Przedstawiają wydarzenia z życia kościoła, ale trudno osadzić je w szerszym kontekście. Specjaliści gromadzą wiedzę na ten temat i wciąż analizują dane. Przez wieki nie przetrwały jednak żadne przekazy historyczne, ani miejscowe kroniki, które mogłyby ułatwić odkrycie wielu wciąż nieznanych tajemnic kościoła. Swoje badania na miejscu prowadzili też archeolodzy, którzy na terenie parafii odkryli też wiele sensacji społecznych.
Można powiedzieć, że tu przy kościele działała - nie w takiej formie jak dzisiaj, ale w formie pewnego prototypu - lokalna spółdzielnia rolnicza, wokół dóbr rycerskich i ten majątek stał się podstawą do bytu nowej struktury społecznej, nowej klasy zwanej hortulanami od łacińskiego hortus - ogród. Mający więc takie małe ogródki przydomowe, które nie wystarczyły do utrzymania rodzin i wszyscy zmuszeni byli pracować w tym majątku. Wszystkim zależało więc, żeby on dobrze funkcjonował. Tym naukowcy tłumaczą dostatniość tego miejsca, ale też bogactwo fundatorów, który było stać na taki "gigant" jeśli chodzi o prowincję - tłumaczy ks. Paweł Minta, przytaczając kolejną z teorii, wyjaśniającą powstanie tak wielkiego jak na tamte czasy kościoła, w tak niewielkiej społeczności.
Oprócz tego, że we wsi znajduje się niezwykła świątynia - Domachowo jest sercem Bisupizny. Jednej z najmniejszych na świecie enklawy folklorystycznej, która obejmuje kilkanaście okolicznych wiosek. W domu parafialnym tuż przy drewnianym kościele, członkowie tej społeczności regularnie się spotykają, przyjmują gości i ćwiczą m.in. charakterystyczną muzykę.
Zachęcając do zwiedzenia tego unikalnego zabytku, zapraszam do podróży w czasie przez liczne wieki - do korzeni naszej tożsamości. - puentuje ks. Minta.