Statek, którego załoga jest podejrzewana o udział w uszkodzeniu podmorskich kabli na Bałtyku, zatrzymała w piątek norweska straż przybrzeżna. Jednostka pływa pod banderą norweską. Zatrzymano ją w porcie w Tromsoe. Wszyscy członkowie załogi to Rosjanie.
O zatrzymaniu statku Silver Dania poinformowała policja regionu Troms. W sprawę została zaangażowana policyjna służba bezpieczeństwa PST.
Funkcjonariusze policji weszli na pokład zatrzymanego statku i rozpoczęli czynności śledcze, w tym zabezpieczanie dowodów i rewizję. Członkowie załogi zostali przesłuchani.
Norweskie służby działały na wniosek władz łotewskich. Rząd w Rydze podejrzewa, że Silver Dania i jej załoga mogą ponosić odpowiedzialność za uszkodzenie podmorskiego połączenia między szwedzką wyspą Gotlandia a Łotwą.
Co więcej, Reuters podał, że zatrzymanie statku ma związek ze sprawą, w której w ubiegłym tygodniu zatrzymano już inną jednostkę.
Informowaliśmy o tym w tym artykule.
Armator Silver Dania, jednostki regularnie pływającej między Murmańskiem a Petersburgiem, przyznał w rozmowie z norweskim dziennikiem "VG", że jest zaskoczony aresztowaniem. "Każdego dnia w okolicy Gotlandii przepływają setki innych statków. Gdy kabel został zerwany, płynęliśmy z małą prędkością i nie mieliśmy wyciągniętej kotwicy. Nie zrobiliśmy nic złego. Nie uszkodziliśmy kabla" - przekonywał.
Czy doniesienia o tym, że za zrywaniem podwodnych kabli na Bałtyku nie stoi Rosja, to efekt dogadania się Waszyngtonu i Moskwy? Taki scenariusz podsuwa pod rozwagę fińska gazeta "Iltalehti", powołując się na źródła rządowe. Pięć przypadków zerwania kabli na Bałtyku w ciągu ostatnich 15 miesięcy nie może być zbiegiem okoliczności, ale nie ma "całkowitej pewności" co do sprawcy - wskazywał w środę prezydent Finlandii Alexander Stubb.
Eksperci zauważają, że gdyby istotnie dowództwo NATO wierzyło w wersję o "przypadkach", nie wzmocniłoby ochrony Bałtyku kolejnymi okrętami wojennymi i patrolowymi. W swoim przemówieniu po objęciu urzędu sekretarza generalnego NATO Mark Rutte odwoływał się m.in. do kwestii ataków na podmorską infrastrukturę krytyczną, nazywając je elementem "skoordynowanej kampanii mającej na celu destabilizację naszych społeczeństw".
Na szczycie w Helsinkach 13 stycznia liderzy Danii, Niemiec, Szwecji, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy i Polski oraz szef NATO ogłosili powołanie nowej misji Baltic Sentry (Bałtycka Straż), w ramach której na Bałtyku oraz wodach Zatoki Fińskiej rozmieszczono sojusznicze okręty wojenne. Operację patrolowania i ochrony morskiej infrastruktury mają wspomagać także samoloty rozpoznawcze oraz drony morskie.
Estoński minister obrony Hanno Pevkur stwierdził niedawno, że firmy żeglugowe, których statki pływają po Bałtyku, mogłyby zostać zobowiązane do uiszczenia opłaty za korzystanie z tego jednego z najbardziej ruchliwych szlaków na świecie. Zebrane w ten sposób środki zostałyby przeznaczone na ochronę podmorskich kabli.