Do gwałtownych antyamerykańskich demonstracji doszło na terenach Autonomii Palestyńskiej, w Strefie Gazy. Co najmniej 40 osób jest rannych. Manifestanci nieśli portrety Osamy bin Ladena, głównego podejrzanego o zorganizowanie zamachów w Nowym Jorku i Waszyngtonie, i wznosili hasła "Hamas pozdrawia bin Ladena".

Manifestacja odbywała się na tamtejszym uniwersytecie islamskim. Gorące nastroje usiłowała opanować palestyńska policja, najpierw przy użyciu pałek i gazów łzawiących a potem strzelając w powietrze. Jednak studenci także otworzyli ogień do policji. Jeden ze stróżów prawa został ranny w głowę, a kilku innych oberwało kamieniami. W sumie kilkadziesiąt osób jest rannych. Od tego typu manifestacji odcinają się władze Autonomii Palestyńskiej, które nawet zapowiedziały ukaranie przywódców tych demonstracji. Z doświadczenia wiadomo jednak, że takie manifestacje często przeradzają się w akty terroru przeciwko Izraelczykom. Czy władze Izraela przedsięwzięły jeszcze większe niż zwykle środki bezpieczeństwa w obawie przed możliwymi zamachami, o tym w relacji naszego korespondenta Elego Barbura:

foto RMF

15:40