W nocy z niedzielę na poniedziałek po raz kolejny doszło o zamieszek w Niderlandzkich miastach spowodowanych obostrzeniami wprowadzonymi w związku z koronawirusem. Tym razem funkcjonariusze musieli interweniować m.in. w Groningen, Enschede i Leeuwarden. W Roosendaal podpalona została szkoła podstawowa. Władze wprowadziły w tych miastach stan wyjątkowy, który trwał do poniedziałkowego poranka.
Piątkowe wydarzenia w Rotterdamie, kiedy to uczestnicy nielegalnej demonstracji przeciwko pandemicznym obostrzeniom zaatakowali policję, zapoczątkowały serię nocnych zamieszek w innych miastach. Obostrzenia w Holandii wróciły od 13 listopada. Restauracje, sklepy i kluby nocne nie mogą być czynne po godzinie 20:00. Widzowie nie mogą też wchodzić na wydarzenia sportowe. Rząd zalecił także, by w domu nie przyjmować więcej niż 4 osoby. Wicepremier Mark Rutte przekazał, że te ograniczenia będą obowiązywać do 4 grudnia.
W sobotni wieczór doszło do starcia protestujących z funkcjonariuszami m.in. w Hadze. Policjanci zostali tam obrzuceni kamieniami i fajerwerkami. Pięciu z nich zostało rannych. Do zajść doszło także m.in. Roermond na południu Holandii i nadmorskiej miejscowości Urk.
Kolejna noc również była niespokojna. W niedzielny wieczór w Roosendaal na południu Holandii podpalono kilku samochodów oraz szkołę podstawową. Aresztowano 15 uczestników zajść.
Ataki na funkcjonariuszy miały miejsce także w Leeuwarden i Groningen na północy kraju. Policjanci zostali tam obrzuceni kamieniami oraz fajerwerkami. Zatrzymano kilkunastu demonstrantów.