Sfałszowane świadectwo szczepienia przeciw Covid-19 i obawa przed konsekwencjami wyjścia prawdy na jaw były przyczyną tragedii rodzinnej w Niemczech. Strach przed aresztowaniem i odebraniem dzieci przez opiekę społeczną sprawiły, że 40-letni mężczyzna zabił żonę, trzy córeczki, a następnie odebrał sobie życie. Jak pisze dziennik „Bild”, tak wynika z treści listu pożegnalnego znaleziono w domu w Koenigs Wusterhausen w Brandenburgii.
W sobotę w domu w Koenigs Wusterhausen znaleziono zwłoki pięciu osób należących do jednej rodziny - 40-letnich rodziców i ich trzech córek w wieku 4, 8 i 10 lat. Jak podała policja, ofiary miały rany postrzałowe, dlatego od razu poprowadzono śledztwo w kierunku domniemanego zabójstwa.
Policję zawiadomili sąsiedzi, zaniepokojeni faktem, że od kilku dni nie widzieli bawiących się w ogrodzie dzieci, nikt też nie wyprowadzał psa na spacer. Ponadto sąsiadowi wydawało się, że słyszał wystrzał.
Już wtedy "Biild" podał, że rodzice - oboje z zawodu nauczyciele - byli poddani domowej kwarantannie z powodu zakażenia koronawirusem.
Teraz wyszedł na jaw wstrząsający motyw, który doprowadził do śmierci rodziny.
W liście pożegnalnym, znalezionym na miejscu zbrodni, ojciec rodziny Devid R. miał ujawnić, że sfałszował świadectwo szczepień dla swojej żony. Jej pracodawca miał się o tym dowiedzieć i mężczyzna obawiał się konsekwencji oszustwa - kary więzienia, a także odebrania dzieci przez opiekę społeczną.
Zgodnie z zaostrzonym przed dwoma tygodniami prawem za sfałszowanie lub posługiwanie się sfałszowanym zaświadczeniem o szczepieniu grozi w Niemczech kara od grzywny po nawet rok więzienia. Jak pisze prasa, w przypadku tej rodziny mężczyźnie groziła najwyżej grzywna w wysokości adekwatnej do jego zarobków.
40-latek najpierw zabił swoją żonę Lindę, a następnie troje dzieci: Leni (10 lat), Janni (8) i Rubi (4), po czym popełnił samobójstwo. Wszyscy zostali zastrzeleni. Dzieci leżały martwe każde w swoim pokoju. Śledczy znaleźli na miejscu zbrodni broń, na którą Devid R. nie miał pozwolenia.