Brytyjczycy głosują w wyborach parlamentarnych. Dzięki portalowi BritishPoles.uk, Polacy mieszkający na Wyspach, mogli zadawać kandydatom nurtujące ich pytania. Wystarczy wpisać kod pocztowy. Nasz korespondent Bogdan Frymorgen rozmawiał z twórca portalu, Jerzym Byczyńskim.
Wchodzimy na stronę britishpoles.uk, wpisujemy swój kod pocztowy - tutaj każdy Polak w Anglii może taki kod wpisać. Natychmiast wyskakują kandydaci z danego okręgu, których możemy się zapytać o pytania związane właśnie z Polską i Polakami tutaj, w Wielkiej Brytanii. Tych pytań jest pięć, wystarczy tylko przycisnąć, podpisać się imieniem i nazwiskiem, natychmiast to jest do nich wysyłane.
Bogdan Frymorgen: Jakie to są pytania? Po kolei.
Jerzy Byczyński: Pierwsze z tych pytań, to czy dany kandydat będzie bronił języka polskiego na A-level, czyli na tutejszych maturach. Podjęta została niestety taka decyzja, przez tutejsze ciało edukacyjne, że polski będzie wycofany od 2018. Jak się okazuje, mamy mnóstwo odpowiedzi już teraz, polityków, którzy mówią: "tak, zobowiązujemy się, że będziemy bronić języka polskiego".
To pytanie o edukację, ale są pytania, które dotyczą naszej polskości, naszego patriotyzmu.
Kwestia, która również jest tutaj podnoszona często wśród polskiej społeczności, czyli dyskryminacji Polaków. Myślę, że ta dyskryminacja nie jest aż tak ostra i tak ogromna. Niestety, staliśmy się takim trochę kozłem ofiarnym. Łatwo na nas zrzucić wszystkie problemy związane z imigracją, dlatego pytamy się, czy dany kandydat - jeśli zostanie brytyjskim posłem - będzie promować dobre imię Polaków w Wielkiej Brytanii i będzie mówić o tym wkładzie, który tutaj dajemy w gospodarkę Wielkiej Brytanii.
Możemy także zapytać o - tutaj bardzo wrażliwa dla nas, Polaków sprawa - określenie "polskie obozy koncentracyjne", które czasami pojawia się w brytyjskich mediach.
Niestety te przykre określenia pojawiają się często w mediach. Ostatnio się wręcz pojawiło oszczercze, antysemickie i antypolskie określenie "polskie komory gazowe". Potrzeba tutaj stanowczej odpowiedzi, od razu stanowczych skarg i polska społeczność musi tutaj działać wespół - oczywiście ze wszystkimi innymi społecznościami, więc mieliśmy głosy obrony od społeczności żydowskiej, mieliśmy też od społeczności angielskiej. Chcemy wywrzeć na polityków taką presję, że jeśli taki termin znów pojawi się w tutejszych mediach, to będą z nami pisać skargi i będą uczyć media brytyjskie, że nie wypada i nie powinno się używać takich fałszywych określeń.
Dziś odbywają się wybory parlamentarne. Czy można zapytać o brytyjską politykę?
Oczywiście, że tak. Brytyjska polityka sprawą, która dotyczy nas, Polaków. Wielu Polaków, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, chce się trochę odciąć od polityki, jest zmęczona tym. Zmienili kraj, chcą po prostu zacząć tutaj nowe życie i nie przejmować się tymi rzeczami, ale po iluś latach człowiek wie, że jeśli samemu nie wyjdziemy do polityków, nie pokażemy im, czego chcemy, co jest dla nas ważne, to będą nas jeszcze bardziej ignorować. Po to właśnie powstała cała ta inicjatywa, żebyśmy wywierali presję na brytyjską politykę.
Jaki jest odzew dotychczas?
Dotychczas odzew jest fantastyczny. Jest to już z trzysta odpowiedzi kandydatów na posłów. Wielu z nich to są tak zwane "pewniaki", czyli na pewno będą zasiadać w House of Commons. Są to na przykład byli ministrowie z Partii Konserwatywnej, byli posłowie z Partii Pracy, więc mamy mnóstwo takich odpowiedzi. Sekretarz premiera Camerona, osobisty. Także jest całe mnóstwo. Liczba tych kandydatów i polityków, których można zobaczyć na naszym Facebooku, jak się wpisze "British Poles", jest to do sprawdzenia. To są ich obietnice, które my możemy trzymać przez następne lata i pokazywać im później - zobowiązaliście się do współpracy z nami? Świetnie! Współpracujmy.
(mpw)