Centrolewica Romano Prodiego uzyskała 49,8 proc. w Izbie Deputowanych, rządząca centroprawica Silvio Berlusconiego zaś 49,7 proc. W Senacie wygrywa Berlusconi, ale różnice są minimalne. To wstępne wyniki włoskich wyborów parlamentarnych.
Wiele godzin po zakończeniu dwudniowego głosowania nie było jasne, kto zdobędzie większość w parlamencie. Sondaże dawały najpierw zwycięstwo opozycyjnej centrolewicy pod przewodnictwem Romano Prodiego, potem okazało się, że centroprawicowy blok premiera Silvio Berlusconiego minimalnie wygrał wybory do Senatu. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę.
Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że w Izbie Deputowanych większość ma Prodi i jego koalicja; zgodnie z włoskim prawem dostanie zwycięski bonus, czyli dodatkowe miejsca i będzie miał większość.
Ważą się natomiast losy Senatu. Do tej pory nie podliczono jeszcze głosów oddanych za granicą, które mogą przeważyć na korzyść jednej lub drugiej strony.
Jeśli okazałoby się, że Berlusconi i Prodi podzielą się izbami, to Włochy czeka kryzys polityczny, który może się zakończyć nawet przyspieszonymi wyborami. Gdyby jednak szczęście uśmiechnęło się do Prodiego i przejąłby również Senat, to i tak nie będzie miał łatwego życia. Prodi nie ma własnej partii, a musi zbudować rząd składający się z ugrupowań o bardzo różnych poglądach i programach politycznych.
Polityczny thriller, który zaczął się w niedzielę wciąż zatem trwa i chyba szybko się nie skończy. Jak zamieszanie na politycznej scenie komentuje włoska prasa, posłuchaj w relacji korespondentki RMF Agnieszki Milczarz: