W dużych miastach hiszpańskich odbywają się w sobotę wielkie demonstracje, których uczestnicy domagają się rozpoczęcia dialogu politycznego w sprawie dążącej do niepodległości Katalonii.
Pod hasłem "Hablamos?" (porozmawiamy?) demonstranci zgromadzili się m.in. przed ratuszami w Madrycie i w Barcelonie. Chcemy, żeby rozmawiano! - skandowali. Rozmawiajcie, albo ustąpcie! - wołali, kierując te słowa do premiera Hiszpanii Mariano Rajoya i szefa rządu Katalonii Carlesa Puigdemonta.
Organizatorzy demonstracji zaapelowali do uczestników, by nie przynosili żadnych flag - ani hiszpańskich, ani katalońskich - i żeby ubrali się na biało.
W Madrycie, kilkaset metrów od ratusza, odbyła się też inna wielotysięczna demonstracja, której uczestnicy protestowali przeciwko niepodległościowym planom Katalonii. Katalonia nie może się oddzielić, jesteśmy za jednością Hiszpanii - skandowano.
Na niedzielę zapowiedziano w Barcelonie demonstrację zwolenników jedności kraju. Organizator tego wydarzenia - organizacja Katalońskie Społeczeństwo Obywatelskie (SCC), wspierana przez rząd Hiszpanii - do udziału zachęca mieszkańców Katalonii i lojalnych obywateli z całego kraju.
Według ostatecznych rezultatów, podanych wcześniej w piątek przez rząd kataloński (Generalitat), za niepodległością regionu opowiedziało się w niedzielę 90,18 proc. głosujących, a 7,83 proc. było przeciwnych. Zwolennicy jedności Hiszpanii wskazują jednak, że frekwencja wyniosła zaledwie ok. 43 proc.
(ph)