Wielka Brytania i Chiny znalazły się na kursie kolizyjnym. Londyn oficjalnie oskarżył Pekin o prowadzenie kampanii, która ma na celu destabilizację procesu wyborczego na Wyspach. Chodzi o ataki hakerskie z 2021 i 2022 r.

Wielka Brytania objęła sankcjami chińską firmę i prowadzące ją dwie osoby. Usiłowały one, nieskutecznie, włamać się na konta parlamentarne posłów Izby Gmin krytycznych wobec Chin. Jedną z nich miał być były lider rządzącej Partii Konserwatywnej Iain Duncan Smith.

Hakerzy próbowali również zinfiltrować spis wyborczy zawierający dane ponad 40 milionów osób. W tym wypadku odnieśli sukces.

Mogę potwierdzić, że ludzie związani z rządem w Pekinie byli odpowiedzialni za ten szkodliwy i wrogi akt - powiedział wicepremier Wielkiej Brytanii Oliver Dowden.

Dowden oświadczył, że jest "prawie pewien", iż za cyberatakami na parlamentarzystów stała chińska grupa hakerska APT31, znana również jako Judgement Panda lub Zirconium. Polityk nie wskazał konkretnego podmiotu odpowiedzialnego za atak na Komisję Wyborczą.

Restrykcje brytyjskiego MSZ objęły dwóch członków APT31 - Zhao Guangzonga i Ni Gaobina, a także firmę Wuhan Xiaoruizhi Science and Technology Company, funkcjonującą jako przykrywka dla aktywności APT31. Resort wyjaśnił, że oba podmioty działają na zlecenie chińskiego ministerstwa bezpieczeństwa państwowego.

Wprowadzone sankcje oznaczają zamrożenie chińskich aktywów i uniemożliwienie brytyjskim firmom utrzymywania relacji biznesowych z ukaranymi w ten sposób osobami. Wielka Brytania wezwała w związku ze sprawą chińskiego ambasadora.

Reakcja Pekinu

Chiny nazwały tę decyzję bezpodstawną i obraźliwą.

Agencja Reutera podała, że MSZ Chin zakomunikowało we wtorek, iż "dowody na chińskie operacje hakerskie w Wielkiej Brytanii, przedstawione w poniedziałek przez władze w Londynie, są niewystarczające".