Przed kryzysem uciekają do Polski. Wieszczą trzecią wojnę światową i upadek swojej gospodarki. To Węgrzy, którzy panicznie boją się krachu finansowego.
Atmosfera na Węgrzech bliska jest wybuchu. Wczoraj znaleziono nawet odbezpieczony granat w ogrodzie siedziby rządzącej Partii Socjalistycznej. Nie wiadomo, kto go podrzucił, ani w jakim celu.
Premier Ferenc Gyurcsány wezwał do „paktu narodowego” dla ratowania kraju, ale szef opozycyjnego Fideszu Viktor Orban oświadczył, że jedynym ratunkiem jest szybka zmiana rządu.
Zwykli ludzie są jednak obojętni na polityczne przepychanki, bo są po prostu przerażeni. Często słyszy się opinie, że każdy kryzys gospodarki światowej prowadzi do wojny. Ludzie obawiają się więc wybuchu trzeciej wojny światowej - mówi jedna z węgierek reporterowi RMF FM:
Na czwartek, kiedy obchodzone będzie narodowe święto rewolucji 1956 roku w Budapeszcie, zapowiedziano blisko 80 manifestacji. Do stolicy sprowadzono jednostki policji z całych Wegier.