W Waszyngtonie przygotowania do szczytu Paktu Północnoatlantyckiego. We wtorek w stolicy USA rozpocznie się trzydniowy szczyt NATO, mający upamiętnić 75. rocznicę podpisania Traktatu Północnoatlantyckiego. Ten dokument założycielski NATO został podpisany 4 kwietnia 1949 roku właśnie tu, w stolicy USA. Ten szczyt to jednak nie tylko rocznicowe spotkanie przywódców.
Szczyt ma pokazać jedność NATO, ma wysłać sygnał Putinowi, że nie uda mu się przeczekać Zachodu.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że spodziewa się, iż na szczycie Sojuszu w Waszyngtonie szefowie państw i rządów uzgodnią kluczowy pakiet wsparcia dla Ukrainy, w tym pomoc w zakresie szkoleń, wsparcie finansowe i wojskowe.
Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji, powiedział natomiast, że szczyt NATO w Waszyngtonie potwierdzi zaangażowanie na rzecz Ukrainy. Jak dodał Sikorski, chodzi o "potwierdzenie naszej długofalowej polityki wspierania Ukrainy", a także o "potwierdzenie wzajemnych gwarancji bezpieczeństwa wyrażających się w trwałej obecności sił i zdolności Sojuszu tam, gdzie jest zagrożenie - na flance wschodniej".
Oczywiście ma paść jasna deklaracja, że świętością jest artykuł 5 Paktu Północnoatlantyckiego - mówiący o kolektywnej obronie. To podstawa sensu istnienia paktu. To fundament: atak na jednego sojusznika jest atakiem na wszystkich. Wówczas pozostali członkowie muszą udzielić pomocy. I z tym musi liczyć się Władimir Putin.
Na szczycie NATO oczywiście będzie mowa o dalszym zbrojeniu i wydatkach na obronność.