Dotychczasowy premier Szwecji socjaldemokrata Stefan Loefven pozostanie na stanowisku po zatwierdzeniu go przez parlament na drugą kadencję. Kraj czekał na nową władzę rekordowo długo w swojej historii - 131 dni od wyborów.
Szwecją nadal będzie rządzić mniejszościowy rząd Partii Robotniczej - Socjaldemokraci oraz Partii Ochrony Środowiska - Zielonych.
Loefven ogłosił, że jego rząd zamierza zająć się w szczególności opieką zdrowotną, bezpieczeństwem i edukacją.
W poniedziałek wydam oświadczenie i poinformuję, który minister będzie służyć w rządzie - mówił Stefan Loefven.
Drugi rząd Loefvena stał się możliwy dzięki wsparciu Partii Centrum oraz Liberałów, z którymi socjaldemokraci podpisali porozumienie. Na jego mocy lewicowy gabinet ma wprowadzić prawicowe rozwiązania do polityki gospodarczej, obniżając podatki oraz liberalizując rynek pracy.
Loefvena poparło 115 posłów Riksdagu, 154 głosowało przeciw, a 77 wstrzymało się od głosu. Kandydatura socjaldemokraty zostałaby odrzucona w wypadku, gdyby sprzeciwiło się jej 175 deputowanych.
Warunkowego poparcia Loefvenowi - poprzez wstrzymanie się od głosu - udzieliła także niewielka Partia Lewicy.
Nie wszyscy są zadowoleni z nowego rządu. Helena Lindahl z Partii Centrum postanowiła się sprzeciwić planom własnego ugrupowania i zagłosowała na "nie". W ich (socjaldemokratów) ideologii państwo jest ważniejsze od ludzi. Moje poglądy polityczne opierają się na rynkowo-liberalnej decentralizacji, większej wolności wyboru, by ludzie mieli więcej wpływu na swoje codzienne życie. Dla mnie to się całkowicie nie godzi z socjalizmem - napisała na Facebooku.
Niezadowolony jest też lider opozycyjnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Ulf Kristersson, który uznał porozumienie styczniowe za "niedemokratyczne". Wiem, że jest bardzo wielu posłów z Partii Centrum i Liberałów, którzy byli bardzo niezadowoleni - powiedział.
Opracowanie: