Mąż 32-letniej Polki Beaty R. przyznał, że doprowadził do jej śmierci. Zaprzecza jednak, by ją zabił. Mimo to w środę został aresztowany pod zarzutem zabójstwa żony. Ciało zaginionej we wrześniu Polki znaleziono w sobotę w lesie w Boekeberg, 20 km od Malmoe.
Mieszkająca od lat w Szwecji Polka Beata R. była od września poszukiwana. Aż do soboty, kiedy to jej ciało zostało znalezione w lesie w Boekeberg, 20 km od Malmoe.
"To ostatni puzzel w tej układance" - powiedziała prokurator Kristina Amilon.
Miejsce ukrycia zwłok miał - według gazety "Sydsvenska" - ujawnić 50-letni mąż Beaty R. Do te pory mężczyzna był podejrzany o uprowadzenie 32-latki. W środę postawiono mu zarzut zabójstwa.
"On przyznaje, że doprowadził do śmierci Beaty, ale utrzymuje, że nie było to zabójstwo" - oświadczył adwokat 50-latka, Carl Hofvendahl. Mężczyzna zostanie poddany badaniom psychiatrycznym.
Wciąż nie ujawniono, w jaki sposób zmarła Beata R.
Według mediów para była w trakcie rozwodu, a kobieta starała się o wyłączną opiekę nad dziećmi oraz objęcie męża sądowym zakazem kontaktów z powodu gróźb i przemocy, jakich miała od niego doświadczyć. Wniosek o ochronę prawną został jednak odrzucony.
Zaginięcie Beaty R. zgłosiła rodzina, która zaniepokoiła się jej nagłym zniknięciem. Kobieta ostatni raz widziana była 24 września w towarzystwie męża.
Według gazety "Aftonbladet" parę widziano dziećmi w samochodzie. W pewnym momencie mąż i żona wyszli z samochodu, by porozmawiać - dzieci zostały w pojeździe. Mężczyzna wrócił do samochodu sam.