"Zamrozimy ceny energii dla gospodarstw domowych w Polsce na przyszły rok. Prąd w polskich domach nie podrożeje w roku 2025" - zapowiedział premier Donald Tusk. "Zamrażamy ceny energii na 9 miesięcy, w tym czasie powinno dojść do obniżenia taryf" - dodał.

Według Donalda Tuska, zamrażanie cen energii po 9 miesiącach 2025 r. może nie być już konieczne. Jeśli będzie konieczne, będziemy to także rozpatrywali - zadeklarował przed posiedzeniem rządu. 

Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku oraz w 2024 roku oraz niektórych innych ustaw, mechanizm ceny maksymalnej za energię elektryczną na dotychczasowym poziomie 500 zł za MWh netto będzie przedłużony do 30 września 2025 r.

Cena maksymalna ma obejmować wyłącznie odbiorców w gospodarstwach domowych.

Zgodnie z Oceną Skutków Regulacji projektu, koszt rozwiązań osłonowych dla gospodarstw domowych do 30 września 2025 r. ma wynieść 3,582 mld zł, a dodatkowo 398 mln w 2026 r. z tytułu późniejszego rozliczania rekompensat. W sumie to 3,98 mld zł. Koszt zawieszenia opłaty mocowej na cały 2025 r. to 1,476 mld zł. W sumie cała interwencja ma kosztować 5,456 mld zł. 

Zamrażanie cen energii było dziś jednym z tematów Porannej rozmowy w RMF FM. Można mrozić w nieskończoność, ale to jest ekonomicznie nieuzasadnione. To jest może politycznie uzasadnione, bo pewnie o to chodzi, żeby wygrać prezydenckie wybory w maju. Ekonomicznie to nie ma sensu - to jest szkodliwe dla procesu dostosowania polskiej gospodarki do tego, żeby korzystać z bardziej zielonej energii - mówił ekonomista, dr hab. Marcin Piątkowski. Ocenił tez, że Polska przespała ostatnie 35 lat.

Za wolno inwestowaliśmy w zieloną gospodarkę, w zieloną energię, więc teraz płacimy tego cenę. Ale zamrażanie energii sprawia, że nie ma bodźców. Polacy nie mają motywacji - przekonywał gość Roberta Mazurka.