"My jako część kontynentu europejskiego, jesteśmy całkowicie niezdolni do samodzielnej obrony przed Rosją" - powiedział na antenie Radia RMF24 Mariusz Marszałkowski, analityk z portalu Defence24. W ten sposób skomentował stan bezpieczeństwa Polski, wymagający wsparcia sojuszników.
To dobrze, że takie dyskusje i te spotkania się toczą w obliczu tego, co dzieje się w relacjach transatlantyckich. Widzimy, że polityka Donalda Trumpa to nie jest już tylko i wyłącznie kwestia narracji politycznej na użytek wewnętrzny. Tutaj wchodzą konkretne czyny, czyli np. wstrzymanie pomocy wojskowej Ukrainie - mówił analityk, odnosząc się do brukselskiego spotkania europejskich przywódców w sprawie obronności.
Gość rozmowy ocenił słowa Donalda Tuska, który w swojej wypowiedzi naciskał na konieczność wygrania z Rosją wyścigu zbrojeń. To jest optymizm poparty pewnymi zmianami w narracji europejskich polityków, bo pamiętajmy, że dzisiaj Europa jest silnie uzależniona od Stanów Zjednoczonych. Jeszcze kilka lat temu likwidowała czy obniżała wydatki zbrojeniowe - zauważył ekspert.
Umówmy się - my jako część kontynentu europejskiego, jesteśmy całkowicie niezdolni do samodzielnej obrony przed Rosją z różnych względów. My potrzebujemy silnego wsparcia ze strony sojuszników. Czy to będą sojusznicy za oceanem, tak jak dotychczas my opieraliśmy swoje bezpieczeństwo, czy to będą sojusznicy obok nas - podkreślił Marszałkowski.
Szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, ogłosiła pięciopunktowy plan dozbrajania Europy. Szacuje się, że dzięki niemu udałoby się zmobilizować do 800 mld euro na obronność. Według analityka istniałaby faktycznie możliwość wprowadzenia takiego planu, jednak uwzględniając to, że te fundusze pojawiłyby się w wyniku ich przesuwania z innych sektorów, a także dzięki dotacjom i pożyczkom.
To jest kwestia np. uwolnienia pieniędzy, które dzisiaj są zablokowane. Mogłaby to być regulacja związana z zadłużeniem, czyli wyliczaniem wydatków zbrojeniowych dostosowanych do państwa. Jeżeli to się zmieni, to rzeczywiście może w Europie znaleźć się znacznie więcej pieniędzy, możliwości na rozbudowę i zwiększanie zdolności obronnych - powiedział specjalista.
Mimo wszystko większe wyzwanie może się kryć w związku z inną kwestią - zdolności produkcyjne naszego przemysłu obronnego. On zawsze był dostosowywany do wydatków, które my ponosiliśmy na obronę. Patrząc z perspektywy Europy jako kontynentu, one były niewielkie w stosunku do USA. Pamiętajmy, że Stany Zjednoczone rokrocznie wydają na zbrojenia 650 mld dolarów - zauważył Marszałkowski.
W rozwiązaniu tego problemu miałby pomóc wspomniany wcześniej budżet 800 mld euro. Dzięki temu Europa mogłaby się usamodzielnić w kwestii zakupu uzbrojeń.
Niestety nasz kraj ma nadal trudności w kwestii zbrojeń, związane chociażby z produkcją amunicji. Gość rozmowy w Radiu RMF24 stwierdził, że zużycie całego, wyprodukowanego przez Polskę nakładu amunicji 155 mm, wystarczyłoby na zaledwie kilka dni walk w Ukrainie.
Z nadzieją patrzymy na naszych sojuszników, np. z południa. Czesi w międzyczasie mają wyprodukować do końca tego roku 300 tys. pocisków artyleryjskich. Miejmy nadzieję, że te zapowiedzi dotyczące współpracy m.in. z nimi czy ze Słowacją, dotyczącej rozwoju produkcji amunicji artyleryjskiej w Polsce będą owocne i w perspektywie następnych dwóch lat uda się odtworzyć te zdolności - powiedział ekspert.
My jako Polska nie mamy dużych tradycji w produkcji skomplikowanego technologicznie sprzętu wojskowego. Nie produkujemy samolotów ani czołgów. To, co produkujemy, w większości opiera się na licencjach. Tego nie zmienimy ani w rok, ani w 5 lat, ani nawet w 10 lat - skomentował analityk.
Putin od dawna grozi potencjalnym użyciem broni jądrowej. W tym kontekście pojawiła się propozycja prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, aby objąć Polskę parasolem nuklearnym w ramach programu "Nuclear Sharing".
Myślę, że dobrze jest, że takie deklaracje padają, bo one też wysyłają Amerykanom pewne sygnały. (...) Patrząc z perspektywy europejskiej, Francja rzeczywiście jest tym państwem, które najbardziej mogłoby odpowiadać za kwestie bezpieczeństwa. Oni jako jedyni w Europie mają swoją broń jądrową, którą produkowali wyłącznie w przemyśle własnym, opartym o ich technologie, zamiast w kooperacji z USA jak w Wielkiej Brytanii - zaznaczył ekspert.
Analityk skomentował, że rzeczywiste rozpoczęcie programu "Nuclear Sharing" przez Francję byłoby przekroczeniem Rubikonu. Mogłoby to doprowadzić do potężnego zgrzytu w relacjach francusko-amerykańskich. Specjalista zwrócił też uwagę na to, że taki zgrzyt w relacjach transatlantyckich może mieć swoje konsekwencje jeszcze po zakończeniu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
Czy Stany Zjednoczone nagle wrócą do biznesu z Rosją? Tego nie jesteśmy pewni. Mamy większe prawdopodobieństwo, że w USA jest siła polityczna w postaci demokratów i też części republikanów, którzy absolutnie są przeciwko współpracy z Rosją. To jest pewien taki wentyl bezpieczeństwa, który dla nas może być nadzieją na następne lata - powiedział Mariusz Marszałkowski, analityk z portalu Defence24.
Opracowanie: Natasza Pankratjew