Pakistan nawiedziło drugie w ciągu kilku dni trzęsienie ziemi. W prowincji Beludżystan zginęło co najmniej 12 osób. Według amerykańskiego instytutu geologicznego USGS, wstrząs miał siłę 6,8 w skali Richtera. Cztery dni temu trzęsienie ziemi zabiło 359 osób.
Epicentrum dzisiejszych wstrząsów znajdowało się 150 km na zachód od miasta Khuzdar. Epicentrum poprzedniego - o 100 km od tego miasta. Oprócz ofiar śmiertelnych jest co najmniej siedmioro rannych.
W tym słabo rozwiniętym regionie w południowo-zachodnim Pakistanie, gdzie ludność buduje przeważnie domy z gliny, prawdopodobnie ucierpiała większość budynków spośród tych, które nie uległy zniszczeniu wskutek wtorkowych wstrząsów. Brak na razie dokładnych danych o stratach materialnych.
Po poprzednich wstrząsach większość mieszkańców przeniosła się do namiotów, bądź sypia pod gołym niebem, dzięki czemu liczba ofiar jest tym razem znacznie mniejsza. Pakistańska telewizja pokazała ludzi uciekających w czasie nowego kataklizmu ze szpitala w dystrykcie Awaran.
Akcja ratunkowa w Beludżystanie - największej, górzystej i pozbawionej dobrych dróg prowincji Pakistanu - jest bardzo utrudniona. Samoloty wojskowe dokonują zrzutów zaopatrzenia dla ludności, a śmigłowce przewożą rannych do szpitali.
Co najmniej dwa śmigłowce biorące udział w akcji ratunkowej zostały ostrzelane przez antyrządowych rebeliantów - podają źródła wojskowe. Wojsko pakistańskie od lat prowadzi walkę z islamistycznymi separatystami, którzy walczą o założenie tu własnego państwa Beludżystan.
Premier Pakistanu Nawaz Sharif próbuje nawiązać z rokowania z rebeliantami, ale jak dotąd separatyści nie są nimi zbyt zainteresowani. Początkowo odrzucili propozycje rozmów, następnie zaś zażądali od władz w Islamabadzie uwolnienia więźniów oraz rozpoczęcia wycofywania wojsk z terenów plemiennych w Beludżystanie. Ma to być warunek rozpoczęcia rokowań. Dzisiaj rzecznik separatystów oskarżył Sharifa, że nie myśli poważnie o rokowaniach.
(MRod)