W czwartek główny negocjator amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej, sekretarz stanu USA John Rood przybywa do Warszawy na rozmowy o tarczy antyrakietowej. Będą to rozmowy intencyjne - jeżeli wykażą zbieżność stanowisk obu stron, będzie można rozpocząć negocjacje.
W ubiegłym tygodniu odbyły się wstępne robocze rozmowy dotyczące statusu prawnego amerykańskiej bazy i jej szacowanego na 200 osób personelu. Czwartkowe spotkanie będzie poświęcone omówieniu przedstawionych wtedy propozycji i wymianie opinii o tym, jak planowany obiekt wpłynie na bezpieczeństwo Polski.
Jeżeli czwartkowe rozmowy wykażą bliskość stanowisk obu stron, będzie można powołać zespół negocjacyjny złożony m.in. z przedstawicieli MSZ, MON, MSWiA, BBN, a także władz lokalnych zainteresowanych sprawą ze względu na możliwą lokalizację amerykańskiego obiektu. Wiadomo, że rozmowy będą dotyczyć jednego, już wybranego miejsca, lecz o które chodzi, pozostaje na razie tajemnicą.
Według nieoficjalnych informacji, negocjacje konkretnych dokumentów mogą się zacząć pod koniec czerwca, choć niewykluczone, że generalna polityczna decyzja w sprawie zgody zostanie ogłoszona 8 czerwca podczas wizyty prezydenta George'a W. Busha w Polsce.
Z uzyskanych z kręgów MSZ informacji wiadomo, że strona polska chce, by proponowane porozumienie o statusie bazy i jej personelu nie dotyczyło tylko instalacji "tarczy", ale mogło znaleźć zastosowanie w przypadku stacjonowania innych jednostek amerykańskich.
Tematem rozmów będzie też zapewne sprawa sprzeciwu Rosji wobec projektu umieszczenia baz "tarczy" na terenie państw dawnego Układu Warszawskiego i sposobów zwiększenia bezpieczeństwa Polski, która chce wzmocnienia swojej obrony powietrznej przed pociskami krótkiego zasięgu. Innym wątkiem może być opór wobec projektu wewnątrz samego Kongresu USA - komisje tej izby opowiedziały się ostatnio dwukrotnie za redukcją funduszy na obronę przeciwrakietową.
Zainteresowanie rozmowami na temat umieszczenia w Polsce bazy 10 rakiet przechwytujących, a w Czechach stacji radiolokacyjnej systemu obrony przeciwrakietowej (Missile Defense) amerykański rząd wyraził pod koniec stycznia. W lutym Polska odpowiedziała na amerykańską notę, sygnalizując, że warunkiem porozumienia jest przyczynienie się amerykańskiej instalacji do bezpieczeństwa nie tylko Polski, ale również regionu i całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dała też do zrozumienia, że jeśli dojdzie ewentualne umowy między Polską i USA będą wymagały ratyfikacji przez parlament.
System obrony przeciwrakietowej ma chronić terytorium USA, ich bazy i żołnierzy prze rakietami balistycznymi. Instalacje w Polsce i Czechach miałyby wzmocnić ochronę wschodniego wybrzeża USA i - jak zapewnia obecna administracja - osłaniać znaczną część Europy, w tym Polskę. Pozostałe państwa chroniłyby systemy krótkiego zasięgu. USA zapewniają, że nieuzbrojone rakiety przechwytujące nie mogą stać się bronią ofensywną, przypominają też że od kilku lat prowadzą konsultacje z Rosją.
Gdyby negocjacje zostały podjęte i zakończyły się jeszcze w tym roku, prace konstrukcyjne w miejscu lokalizacji bazy mogłyby ruszyć wiosną 2008. Do 2014 roku baza rakiet przechwytujących osiągnęłaby gotowość operacyjną.