Prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush powiedział, że pragnie nadal wyciągać rękę do Rosji, aby przekonać ją, że amerykańska tarcza antyrakietowa nie jest dla niej zagrożeniem.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z sekretarzem generalnym NATO Jaap de Hoop Schefferem Bush powtórzył, że projekt rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Europie ma na celu eliminację zagrożenia ze strony państw nieprzewidywalnych, nie zaś ze strony Rosji. Przez państwo nieprzewidywalne Bush rozumie Iran.
Jak dodał, Scheffer zgadza się, że amerykańskie plany obrony antyrakietowej uzupełniają wysiłki NATO w celu stworzenia wszystkim państwom ochrony przed atakiem.
Prezydent USA rozmawiał z sekretarzem generalnym NATO również na temat sytuacji w Afganistanie. Na konferencji prasowej Bush powiedział, że mówił z Schefferem o konieczności przekonania wszystkich sojuszników misji w Afganistanie o potrzebie dzielenia się w większym stopniu ciężarem i ryzykiem, aby osiągnąć cel.
Scheffer potwierdził, że Afganistan jest nadal jednym z głównych frontów walki z terroryzmem. Wiem, że czasami bywa ciężko - dodał.
Stany Zjednoczone próbują przekonać sojuszników do wycofania licznych zastrzeżeń, którymi obwarowali udział swych wojsk w misji afgańskiej, i udzielenia zgody na uczestnictwo w akcjach także w strefach niebezpiecznych.
Zarówno Bush, jak i Scheffer wyrazili ubolewanie z powodu cywilnych ofiar w Afganistanie. Szef NATO podkreślił jednak: Nie należymy do tej samej kategorii moralnej co nasi przeciwnicy - talibowie w Afganistanie. Nie ścinamy ludzi. Nie palimy szkół. Nie zabijamy nauczycieli. Nie instalujemy bomb przy drogach. Nie wysyłamy zamachowców samobójców.
Jak dodał Bush, talibowie lubią się otaczać niewinnymi cywilami. Nie mają nic przeciwko używaniu ludzkich tarcz, bo nie cenią ludzkiego życia(...) Nie mamy zrozumienia dla taktyki talibów - stwierdził.