Kanclerz Niemiec Angela Merkel w 30. rocznicę upadku Muru Berlińskiego wspomina w wywiadzie dla "Sueddeutshe Zeitung" życie w Niemieckiej republice Demokratycznej. „Życie w NRD było pod pewnymi względami niemal wygodne, ponieważ nie wymagało podejmowania tylu decyzji, co w Niemczech Zachodnich” - stwierdziła.
Szefowa niemieckiego rządu Angela Merkel urodziła się w Hamburgu, ale dorastała w NRD. W wywiadzie przyznała, że wizja Zachodu jej rodaków była kształtowana przez seriale kryminalne w zachodniej telewizji i relacje krewnych. W związku z tym obywatele NRD uważali, że w Niemczech Zachodnich panuje wysoka przestępczość, ale też, że łatwo się dorobić. Po zjednoczeniu często żartowaliśmy, że Zachód jest już nie ten, co kiedyś - wspomina Merkel.
Pytana, ile tkwi w niej wciąż "Wschodu", odpowiedziała: 35 lat. Ponad połowa mojego życia. To były lata formujące. Miałam szczęście mieszkać w domu, w którym często bywali goście z Republiki Federalnej (...), ale mimo wszystko było to życie ukształtowane przez Wschód.
Zwróciła też uwagę, że po zjednoczeniu Niemiec ludzie mieli nadzieję, że różnice między dwiema częściami kraju zostaną bardzo szybko zniwelowane. Nie stało się to jednak, ani po 10, ani po 20, ani po 30 latach. Dziś widać, że będzie to trwało pół wieku, albo dłużej - prognozuje.
Życie w NRD bywało w pewien sposób prawie wygodne, ponieważ nie miało się wpływu na niektóre rzeczy. Swobodnego decydowania o wszystkim trzeba się nauczyć - powiedziała Angela Merkel, porównując mentalność Niemców ze Wschodu i Zachodu.
Dziś Niemcy świętują 30. rocznicę upadku muru berlińskiego, czyli koniec zimnej wojny i komunizmu w Europie. Długi na 156 km system umocnień przez 28 lat oddzielał Berlin Zachodni od Wschodniego.
9 listopada 1989 roku otwarto wszystkie przejścia graniczne między podzielonymi częściami miasta.
ZOBACZ: Mur Berliński powstał, by dzielić. Wspominamy dzień, w którym się zachwiał