Milczący marsz na ulicach Kijowa, zapalone świece i minuta ciszy. W taki sposób Ukraińcy uczcili w sobotę Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu z lat 1932-33. "Ta niespotykana w kategoriach świata tragedia zadała Ukrainie szkody, których nadrobić nie można" - oświadczył w przemówieniu ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz.
Szef państwa złożył rano kwiaty przed zbudowanym przez jego poprzednika Wiktora Juszczenkę pomnikiem ofiar Wielkiego Głodu. Wcześniej obecny prezydent wyrażał opinię, że Wielki Głód nie był ludobójstwem na narodzie ukraińskim, lecz "wspólną tragedią" wszystkich mieszkańców Związku Radzieckiego.
Według ukraińskich historyków, sztucznie wywołany w czasach stalinowskich głód doprowadził do śmierci co najmniej 3,5 mln osób. Niektórzy naukowcy wymieniają liczbę siedmiu, a nawet 10 mln ofiar. Po przewrocie bolszewickim przez Ukrainę przetoczyły się trzy fale głodu: z początku lat 20., z lat 1946-47 i najtragiczniejszy w skutkach - Wielki Głód z lat 1932-33.
W najgorszym okresie Wielkiego Głodu umierało do 25 tys. ludzi dziennie - pustoszały całe wsie. Dochodziło do przypadków kanibalizmu, choć nie wiadomo, na jaką skalę. Klęska głodu nastąpiła w jednym z najżyźniejszych krajów Europy w czasie pokoju, gdy ZSRR nieprzerwanie eksportował ogromne ilości zboża.
Wprowadzone w 1932 roku prawo o ochronie własności państwowej pozwalało rozstrzelać człowieka za zabranie kłosa z kołchozowego pola. Wydano dekret o całkowitej blokadzie wsi z powodu rzekomego sabotowania obowiązkowych dostaw zbóż. Wielu chłopów uciekało do miast, gdyż tam obowiązywały przydziały żywnościowe dla pracujących. Próbowali też uciekać do Rosji, ale granice Ukrainy były obstawione przez wojsko.
Historycy uważają, że głód, który doprowadził do likwidacji chłopstwa jako grupy społecznej, miał na celu złamanie oporu wobec kolektywizacji, który na Ukrainie był największy.