Kandydatura Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej jest praktycznie przesądzona. Sam premier oficjalnie jeszcze nie powiedział "tak" - ale jak donosi korespondentka RMF FM - wysłał już do Brukseli sygnał, że jest gotowy przyjąć tę funkcję, jeżeli poprze go większość szefów państw i rządów. Przywódcy podejmą decyzję w tej sprawie na rozpoczynającym się dziś specjalnym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli.
"Donald Tusk zastąpi Hermana van Rompy'a" - pisze na pierwszej stronie belgijski dziennik "Le Soir". Autor artykułu, Belg polskiego pochodzenia Jurek Kuczkiewicz uważa, że Tusk jest właściwie jedynym kandydatem na stanowisko szefa Rady Europejskiej.
Donald Tusk na razie milczy w sprawie kandydatury ze względów taktycznych. Nie może powiedzieć otwarcie, że stara się o funkcję szefa Rady Europejskiej, bo gdyby zdarzyło się coś nieoczekiwanego i nie zyskał aprobaty, to do kraju wróciłby jako wielki przegrany. Także unijni dyplomaci nakazują ostrożność aż do momentu, gdy zgoda na objęcie stanowiska przez Tuska zostanie oficjalnie potwierdzona dzisiaj po południu. Pomimo iż nikt się nie sprzeciwia jego kandydaturze, to przy stole negocjacyjnym mogą dojść do głosu interesy krajów związane z obsadą komisarzy. Na przykład któryś z przywódców, który nie ma nic przeciwko polskiemu premierowi może zacząć robić trudności, bo będzie chciał ugrać ważniejsza tekę komisarza dla swojego kraju. Mówi się także, że Niemcy, które nie chcą na stanowisku komisarza ds. ekonomicznych francuskiego socjalisty - Pierr'a Moscovici, aby udobruchać socjalistów zaproponują im stanowisko szefa Rady Europejskiej. Wówczas może się pojawić zupełnie inny kandydat z Europy Środkowo-Wschodniej.
Stanowisko szefa Rady Europejskiej nie daje władzy, a najwyżej wpływy i prestiż. Władza pozostaje w państwach członkowskich. Szef Rady Europejskiej jest mediatorem i negocjatorem - wyjaśnia w rozmowie z naszą korespondentką francuski dziennikarz z Ouest France - Nicolas Gros. Szef Rady Europejskiej poszukuje kompromisów, a więc przede wszystkim wsłuchuje się w argumenty i stara się doprowadzić do zgody. Nie on podejmuje decyzje, ale ułatwia ich podejmowanie innym. Jest także twarzą Unii Europejskiej. Reprezentuje Wspólnotę na szczytach ze Stanami Zjednoczonymi czy Japonią.
Każdy popierający kandydaturę Donalda Tuska liczy na to, że będzie on w jakiś sposób reprezentować interesy jego kraju. Angela Merkel popiera Tuska, bo ma zaufanie, że będzie z nią wszystko konsultować, a David Cameron, bo Polska nie jest w strefie euro. Premier Wielkiej Brytanii chce mieć także przeciwwagę dla szefa Komisji Europejskiej - Jean Claude Junckera, którego wyborowi się sprzeciwiał, bo uważał go za zbyt wielkiego federalistę.
Z kolei Włochy popierają Tuska, bo jego kandydatura pasuje do tandemu z Federicą Mogherini, którą forsują na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji. Francja zaś, bo ma gwarancje, że w przypadku wyboru Tuska, nadal będą odbywać się szczyty euro. Natomiast kraje z Europy Środkowej wspierają naszego premiera, bo liczą, że zadba o interesy całego regionu.
Wybór Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej oznaczałby wzmocnienie pozycji Polski na świecie, na przykład względem Rosji. Polak będzie reprezentować Unię w rozmowach z Moskwą na przykład w sprawie konfliktu na Ukrainie. Ponadto Szef Rady Europejskiej układa agendę prac Unii Europejskiej, może więc przyspieszyć pewne decyzje unijnych przywódców, a inne opóźnić. Tusk może więc opóźniać niekorzystne dla Polski decyzje w sprawie zwiększania obowiązkowych celów klimatycznych, a przyspieszyć decyzje w sprawie Unii Energetycznej, która uniezależniłaby Europę od gazu z Rosji.
Za najpoważniejszą konkurentkę polskiego premiera do stanowiska szefa Rady Europejskiej uchodzi socjaldemokratyczna premier Danii Helle Thorning-Schmidt. Ale jej wybór kłóciłby się z zasadą partyjnej równowagi, jeżeli szefową dyplomacji UE zostanie socjaldemokratka Mogherini. Inni wymieniani kandydaci na szefa Rady Europejskiej to: były premier Łotwy Valdis Dombrovskis, były premier Estonii Andrus Ansip i były premier Finlandii Jyrki Katainen i premier Irlandii Enda Kenny.
Tematem rozpoczynającego się dziś szczytu będą też stosunki z Rosją i konflikt na Ukrainie. Do Brukseli przyjedzie w sobotę prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Oczekuje się decyzji szczytu w sprawie nowych sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Szczyt rozpocznie się ok godz. 16. Wcześniej spotkają się liderzy europejskiej chadecji, w skład której wchodzą także PO i PSL.
(mal)