Tragicznie zakończyły się wakacje w Tajlandii dla rosyjskiej aktorki. Kamilla Belyatskaya podczas trenowania jogi na skalistym wybrzeżu została porwana przez falę. Kobiety nie udało się uratować.

Rosyjska aktorka Kamilla Belyatskaya razem ze swoim chłopakiem postanowiła wybrać się na wakacje do Tajlandii. Tam wypoczywała na popularnej wyspie Ko Samui. 

Do tragedii doszło w piątek. Tego dnia aktorka na skalistym brzegu Belyatskaya ćwiczyła jogę. 

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie ze zdarzenia. Widać na nim, jak w pewnym momencie w brzeg uderzyła wielka fala. Kobieta natychmiast znalazła się w wodzie. 

CNN cytuje komunikat policji, w którym poinformowało, że za Belyatskayą do wody postanowił wskoczyć jeden ze świadków. Nie zdołał jednak uratować kobiety. 

"New York Post" informuje, że ekipy przybyły na miejsce 15 minut po zdarzeniu, jednak ok. 3-metrowe fale uniemożliwiły dotarcie do kobiety.

Jej ciało służby odnalazły dzień później około kilometra od miejsca zaginięcia. 

Chaiyaporn Subprasert, szef Centrum Ratowniczego Samui poinformował, że w chwili zdarzenia włączone były systemy ostrzegania, które alarmowały o trudnych warunkach.

W porze monsunowej stale ostrzegamy turystów, zwłaszcza w rejonach wysokiego ryzyka, takich jak plaże Chaweng i Lamai, gdzie czerwone flagi oznaczają zakaz kąpieli - powiedział Subprasert.