Brytyjska policja wyjaśnia okoliczności wczorajszej tragedii w Nottingham. W kilku powiązanych ze sobą atakach zginęły tam 3 osoby, a 3 zostały ranne. Funkcjonariusze przekazali, że według ich ustaleń ujęty w związku z tą sprawą 31-latek działał sam. Ujawnili też więcej informacji dotyczących ofiar, stanu poszkodowanych i przebiegu zbrodni.
Zatrzymany 31-latek pozostaje w rękach policji. Nie szukamy nikogo innego w związku z atakami - podkreśliła w oświadczeniu dla dziennikarzy szefowa policji w Nottingham Kate Meynell. Mogę państwa zapewnić, że odwiedzanie centrum miasta jest bezpieczne - dodała.
Szefowa policji w Nottingham opisała szczegółowo chronologię wczorajszych tragicznych wydarzeń. Jak podała, tuż po 4 rano funkcjonariuszy wezwano na Ilkeston Road. Przechodzień zauważył tam ciała dwóch osób w wieku 19 lat. Obie miały rany kłute.
Później policjantów wezwano na Milton Street. Tam kierowca skradzionej furgonetki próbował przejechać przechodniów. 3 osoby zostały ranne. Stan jednej jest krytyczny, a 2 pozostałe są w lepszym stanie.
Kierowcę furgonetki zatrzymano na Maple Street. Policjanci obezwładnili go, używając tasera.
Ciało kolejnej ofiary - mężczyzny w wieku ok. 50 lat - znaleziono na Magdala Road. Podobnie jak poprzednie ofiary - on również został zabity ostrym narzędziem. Policja ustaliła, że to właściciel skradzionej furgonetki, której sprawca użył do staranowania przechodniów.
Funkcjonariusze nie ustalili jeszcze, jakie motywy kierowały 31-letnim napastnikiem. Nie podano też żadnych bliższych informacji na jego temat.
W związku z atakami przeprowadzone zostały przeszukania w różnych lokalizacjach na terenie miasta. Nie wiadomo, czego dokładnie szukali funkcjonariusze.